Monthly Archives: Luty 2007

…pszzzztttt…

Zwykły wpis

Allo, allo, tu Stacja Arktyczna Kokain…pszzt…pszzt…

 

Czas wrócić w eter. Paciutek.blox jak był zablokowany i tak pozostanie. Nazwijmy go Myślodsiewnią. 

Od dziś Kokain wybleblowuje myślarkusze na nowego bloga.

Design daleki od wymarzonego ale może ten japoński landszaft zmobilizuje mnie do zagłębienia się w tajniki cssów?

 

…pszzzt…

Tu Stacja Arktyczna Kokain…Koniec. 

 

EDIT: Japoński ladszaft okazał się nie do zniesienia szybciej niż myślałam. Po paczce chrupków i dzbanku herbaty porzeczkowej stwierdzam, że żaden css bloxowy mnie nie zadowala. Żaden nie jest wystarczająco czarny, nie da się podmienić zdjęcia i ogólna bieda.

 

W tle leci dziś Dead Can Dance. Po tym jak Hanzel und Gretyl kusili przez godzinę „fikk dich mit feuer”, stwierdziłam, że i tak mam już papkę z mózgu- trzeba zostawić coś dla wnuków. Poleciała więc Lisa Gerard, niech ma coś dziewczyna ze swoich fanów.

 

Dziś pogoda przypomina mi wycieczkę po Europie, w czasach liceum. Gdzieś, w głębi Niemiec, zatrzymaliśmy się pod jakimś mostem, będącym cudem sztuki architektonicznej. Był tak długi i wysoki, że wprost nie do ogarnięcia wzrokiem. I wiało. Odbierało oddech, targało całą mną, tak bardzo,że bałam się, że spadnę.

 

Dziś, w Oxfordshire panuje taka sama pogoda. Wiatr wyje w kominie, tłucze w szyby, przewraca listonoszy. Żadna to odmiana od przeciętnej „wiosennej” angielskiej pogody ale mogło być gorzej. 

 

Niniejszym, marnuję trzeci dzień upragnionego urlopu na siedzenie, nicnierobienie i wsłuchiwanie się w Lisę. Która zaczyna już smędzić…

 

A więc, dla odmiany Helloween „If I Could Fly”, żeby jeszcze był w tym jakiś metal…

 

Wstawiłam zupę Na Winie (czyli co się nawinie), pomyłam gary za współlokatorów. W tle HIM śpiewa, że mogliby być jeszcze raz dla siebie mili a ja czekam na FakiJapi. 

 

(Dla wyjaśnienia: FakiJapi jest moją niedoszłą szwagierką, a Nick stąd, że nadaje. Nawija bez ustanku o wszystkim, do wszystkich. I tak nazwali ją jej współpracownicy: Fucky Jappie).

 

I wiem, że kiedy tylko wejdzie do domu dowiem się wszystkiego co już wiem: „Maaatko, jaka pogoda, wieje tak okropnie…normalnie,jej…i jest zimno też!”, czy coś na tą melodię. Potem mi powie co dzis jadła,kto co powiedział, co robiła i co prawdopodobnie będzie robić potem. A potem,co jest bardziej prawdopodobne, niż to, że jutro nastanie wiosna- przyjdzie Bobek.

 

(Bobek, dla wyjaśnienia, to nasz były współlokator. Anglik z pochodzenia, półgłówek z urodzenia. Bobek mieszkał z nami ostatnie 8 miesięcy,w czasie których nie mogłam chodzić po domu w samych gatkach. :/)

 

Dzwoniła Linia International- Mateczka moich współlokatorów. Zignorowałam grzecznie i naumyślnie. 

 

Jak to nas życie czasem zaskakuje…

 

FakiJapi przyszła, a co, w końcu tu mieszka. Opowiedziała odrazu o pogodzie ale dostrzeliła do tego zaskakującą informację! Pokapująca mżawka jest…słona, wystaw sobie. Oczywiście, że jest. Mamy 100 mil do Oceanu Atlantyckiego a wiatr pędzi z prędkością 50 mil/h. Jak się dobrze zakręci, podaje morską sól prosto w gębę, pół godziny po dotarciu do wybrzeża. Ale i tak się zdziwiła. A potem polizała czapkę. I była słona!

 

Drugie zaskoczenia wieczora, Bobek. Nie przyszedł zaraz po FakiJapi, ale wraz z FakiJapi. Otworzył okno, wywiał domowe ciepełko i zapach zupy Na Winie. Przy okazji nauczył się nowego określenia w naszym ojczystym języku: „Zajebać ci?”

A więc blog przeniesiony. Z Gazety na Onet. I kości zostały rzucone.

Postanowienia na jutro:

-wyjśc z domu;

-nie patrzeć na komórkę;

-nie wydać za dużo;

-kupic coś fajnego;

-olać wiatr.

BB King śpiewa, ze już uwolnił się od jej zaklęcia. I że życzy jej wszystkiego najlepszego, a najlepiej, żeby ja szlag trafił na najblizszym skrzyżowaniu. Mądry facet.

No i Gerard Way ze swoim jobem: leci najładniejszy fragment „Famous Last Words” o tym jak Gerardzik leży i ani śpi, ani nie żyje i w ogóle nie sądził, że można tak leżeć i gadać takie głupoty. Ale poleżeć z pańcią by chciał. Tutaj bla bla, że może samemu, ale jak dochodzi co do czego to samica by się przydała. Czy spłycam ten tekst nadmiernie?