Monthly Archives: Sierpień 2011

Jak zabić KINDLA i mieć alibi?

Zwykły wpis

A co było dalej?

Po dwóch dniach dotarł do nas mój nowy Kindle. Nowiutki, zapakowany, ze wszystkimi akcesoriami itp. Ucieszona jak norka, załadowałam na niego swoją bibliotekę i wróciłam do czytania „Morta”. W sobotę miałam wolne, w niedzielę wzięłam dgo ze sobą pracy. W poniedziałek, w aucie w drodze powrotnej znad morza Dzieciusie posnęły a ja wyjęłam sobie swojego Kindziołka No.2 z nowej skarpetki, którą dla niego zrobiłam i …. mój nowy ekranik wyglądał jak wyjęty z sokowyżymaczki.

Zgłupiałam.

Miał 2,5 dnia! Poprzedni 5 miesięcy! W ten sposób Amazon pójdzie z torbami, nie chciało mi się wierzyć, że zainwestował miliony dolarów w produkcję i sprzedaż urządzenia, którego żywotność niewiele tylko odstaje od żywotności jętki jednodniówki.

Całą drogę powrotną do domu myślałam. I wymyśliłam co się stało. Stąd ostrzeżenie dla użytkowników Kindla, którzy pracują w TESCO lub w podobnych kołchozach. 🙂

Co łaczyło oba Kindle? Moja torebka i ja. Pierwszy był ze mną tyle miesięcy póki nie wróciłam do pracy. Drugi padł na drugi dzień po pierwszej zmianie. Jak zasugerowano mi żartobliwie, Kindle jako urządzenia przejawiające inteligencję infekują się głupotą TESCO i następuje śmierć mózgowa. Blisko. A odpowiedź jest prosta jak murzyńskie włosy

Każdego ranka pakuję torebkę do małej metalowej szafeczki w szatni i idę sobie w siną dal na 6 godzin. W tym czasie moja komórka, odizolowana od świata i dostępu do sieci zaczyna wysyłać częste i silne sygnały elektromagnetyczne, żeby przywrócić połączenie z siecią. Ponieważ szafka jest z metalu, działa jak siatka Faraday’a czyli uniemożliwia wyjście i wejście jakichkolwiek sygnałów a te emitowane wewnątrz zaczynają odbijać się od ścian szafki i pole elektromagnetyczne z anteny wzbudza w metalowej obudowie prąd indukcyjny. Zmienne prądy indukcyjne wzbudzają pole elektromagnetyczne o tych samych właściwościach co pole źródłowe i rozpoczynają efekt kaskadowy. Jak więc zachowuje się tym polu Kindle?

E-papier, czyli powłoka wyświetlająca Kindla to miliony mikroskopijnych kuleczek białych i czarnych po połowie. Jedna półkula ma ładunek elektryczny +, druga -. Kiedy Kindle zmienia stronę, kulku ustawiają się plusami lub minusami w górę dzięki czemu widzimy czarne litery na białym tle.

Kuleczki są więc naelektryzowane i kiedy przez wiele godzin spoczywają w takim silnym polu elektromagnetycznym, tracą swój ładunek lub urządzenie traci możliwość zawiadywania tymi „zdezorientowanymi” ładunkami.

I Kindle psuje się.

Zabiłam je. TESCO je zabiło. 😦 Pod moją nieobecność.

Mam już trzeciego. Boję się nieść go do pracy bo telefon też muszę ze sobą mieć. Piszę też do Amazona, żeby zamieścili ostrzeżenie w instrukcjach obsługi.

Bo trzeciego razu nie będzie.

Z wieczornych gadanek

Zwykły wpis

Wypraliśmy dywan. Wszędzie gazety. Maja dostała kubek z piciem. Na gazecie wielka kałuża herbatki.

-Maju. Co to jest?
-Ale..
-Maju, wylałaś herbatkę na czysty dywan.
-Ale…..
-Ale no jak tak można. No co to jest?
-…
-Co? Maju?
-MOKLA GITALA.
-Maju, nie zmieniaj tematu. Czemu wylałaś picie?
-To (blu blu blu blu blu blu blu) MOKLA GITALA.
-Majusiu, jaka mokra gitara??

-…Tato, patrz na gazetę. Pan z gitarą z niedzielnego dodatku kulturalnego. Mokry jak jego gitara.
Maja stwierdziła, że wyjaśniła sytuację i uznała temat za zamknięty.

Dawka soli morskiej i patyczków po lodach

Zwykły wpis

No to tak. O Urodzinach napiszę niedługo bo jak wspominałam będzie dogrywka, więc nie będę się rozmieniać. 🙂 Część prezentów rozdana, reszta czeka, świeczkę zapalimy jeszcze raz.

Wczoraj pojechaliśmy do Bournemouth, poplażować dzieci. Zachmurzenie 98% to jak się okazało świetny pomysł na plażę, szczególnie kiedy jest tak ciepło a pozostałe 2% nieba to czyste słonko.

Maja wbiegła do morza w sukience i nie dała się wygonić na brzeg o ile nie została siłą wyłowiona z wody i niczym ryba, szamocząca się w sieci, nie zaniesiona na kocyk. Tylko że ryby nie wrzeszczą.

Gabi zjadł ilość piasku znacznie przekraczającą normę przyjętą dla małego człowieka i łaził jak mały żółw wyjęty z morza tam i w kółko zagrzebując rączki i wykopując muszelki i kamienie. Też spróbował. 
sam…
i z Tatą.

Dziś Maya opowiedziała jak było:
-A co wczoraj robiłaś?
-Robiłam fale w w moziu i skakałam łiuuuuu!
-A co robiła Mama?
-Mama robiła skakanie.
-A co robił Gabi?
-Gapi spał.
-A Tata?
-Tata jedział.
-A Babcia?
-Babcia robiła aparat.

I rysunek sytuacyjny dołączony do zeznań

Jak tu dać wiarę?

Zwykły wpis

Plagi egipskie przy nas to małe miki!

Nie uwierzycie. Po ostatnim tygodniu, już, już miałam nadzieję, że czarna seria minęła, mamy dogrywkę z dokładką.

Najpierw Maja. Dostała biegunki tysiąclecia. Do tego stopnia, że żeby zdjąć jej pieluchę, trzeba było wsadzać ją do wanny bo lało się po nóżkach. 6 razy dziennie. Apetyt bez zmian, żadnej gorączki, troszkę bolał brzuszek.

Potem Rodzicielka. Na początku coś na kształt korzonko-nerek, z zawrotami głowy i mdłościami, potem ogólna niemoc totalna i leżenie w łóżku, najlepiej bez ruchu.

Dwie godziny potem ja- bóle głowy, karku, mięśni, stawów, kości, pleców, mdłości, zawroty głowy i stany lękowe. Cały dzień nic nie jadłam, podobnie jak Maja i Rodzicielka ale wieczorem postanowiłam pogryźć chlebka i iść do łóżka. O 1:00 przekręciłam się na drugi bok i pojechałam do Rygi przez Ząbkowice. Ponownie o 4:00 i 5:00. Cała noc nad wanną.

Ale to pikuś. Grypa żołądkowa wykonaniu dam.

W środę Suseł wywinął salto mortale w pracy i upadł klatą na własną pięść. Dzisiaj posłałam go spod kołdry do lekarza i właśnie wrócił- ma złamane szóste żebro po lewej stronie.

Dacie wiarę? Bo ja nie daję.

Dostał Tramal i jakąś drugą pigułę na ból i 6 tygodni na zrośnięcie.

Jutro miały być Mai urodziny. Jutro SĄ Mai urodziny a my nie możemy sięgnąć łapą do własnego tyłka. Nie upiekę tortu bo mam nieustanne zawroty głowy, nie zaprosimy Faki Japi bo dzieci mogą załapać tą rzyguśną cholerę. Urodziny odwołane. Nie będzie baloników, darcia papieru ani dmuchania świeczki. Przenieśliśmy je na sierpniowy Bank Holiday ale strzela mnie kurwa i chce mi się płakać. Tyle planów i przygotowań. Maja dostanie jutro swoje zabawki i plastikowy torcik z TESCO. 😦

W poniedziałek mieliśmy jechać z Dzieciusiami nad ocean. A Suseł nie może zmieniać biegów. Ocean odwołany, proszę spuścić wodę.

Dupa jeża.

O plagach egipskich słów nowych kilka

Zwykły wpis

Osa już nie boli

Poparzenie swędzi jak piorun, czyli się goi

Kindle okazał się zepsuty ale TESCO umyło ręce bo jak się okazuje w tych przypadkach Amazon wysyła nowy, bez dyskusji i odbiera złoma na własny koszt. Trzeba zadzwonić na helpline 24/7, opowiedzieć jak to strasznie pęka ci serce. Wysyłają link do kodu paskowego którym trzeba opatrzyć złoma wsadzonego do byle koperty a jednocześnie wysyłają nowy i to jak! ha ha! Ze wszystkim co na nim miałam, bo Amazon trzyma na serwerach kopię zapasową wszystkiego co się na niego wyśle za pomocą emaila. Czyli w ciągu 3 dni dostajesz nowy sprzęt, nową gwarancję i najważniejsze- otwierasz pudełko i możesz zacząć czytać tam gdzie skończyłeś. Amazon stwierdził, że skoro nowa technologia e-papieru nie jest jeszcze do końca godna zaufania, klient nie może cierpieć i zamianę sprzętu musi odczuć jak najłagodniej.

Pęknięty talerz to znak, że mogę sobie kupić nowy, ładny zestaw skorup. Może pomarańczowy?

Pieprz powygrzebywałam z cukini co do ostatniej kuleczki i fusilli z warzywami wyszło pysznie.

Okazało się też, że firma Susła płaci za nadgodziny miesiąc wstecz czyli już za dwa tygodnie dostanie kasiorkę za lipiec a ja wybiorę i wskaże paluszkiem nową lodówkę, taką wypasnieńsko wielgachną, wysoką i głęboką, z dziurkami na różne rzeczy i podajnikiem do wody z lodówki.

Dekoder Nki, sam ruszył po kilkunastu godzinach udawania cegły. Jak ja się wystraszyłam jak nagle mi ryknęło „M jak Mądzioły” z salonu! Nadal coś jest z nim nie tak, więc nie ma tego złego bo dogasa nam kontrakt i Suseł chce zamienić go na taki Nkowy ale z dyskiem twardym.

A mój dysk rzeczywiście się zaciął. Wsadziłam go do zamrażalnika na 6h a w drodze powrotnej Suseł zrobił mi prezent w postaci 1Tbajtowego dysku z Cometa. Wjęłiśmy stary z zamrażalnika, póki się nię ogrzał, podłączyliśmy go do komputera i szybciutko przerzuciliśmy na nowy wszystko czym jest Kokainka- lata zbierania muzyki, ok 3000 ebooków, zdjęcia, pliki ze wzorami na szydełku, unikalne koncertówki Rammsteina, pracę magisterską, i tysiące innych cudów smaczków bez których moje serce stanęłoby nie dalej jak do końca tygodnia. Stary leży teraz i znowu tyrka.

Wniosek?

Piprzyć pecha- to zawsze jakiś nowy początek,, tylko, że jeszcze o tym nie wiemy. 😀

Ale boli łapa. Łapa prawa, ta nieoperowana. Dziś, solidaryzując się ze Smiszkat, nie spałam calutką noc. Nawet spuszczanie do podłogi nie działało. Boję się operować prawą rękę, bo i Maleńtas jest za mały no to, żebym go nie nosiła i nie podnosiła przez miesiąc a i lewa ręka po dwóch latach nadal nie odzyskała 100% sprawności.

Kocham swoje ręce. Mam je tak sprytnie wmontowane, że mogę witać się z muchą za łapkę. Absolutna precyzja dzięki której dostawiam same 5 na rysunku kartograficznym na studiach to nie byle co. I przydaje się przy robieniu biżuterii, szydełkowaniu… Nie chcę prawej ręki jak pary grabi. Lewa niby wszystko może ale siły ścisku nadal nie mam takiej jak w prawej, mięsień kciuka jest mniejszy i słabszy, do niedawna jeszcze kciuk nie działa idealnie sprawnie przy łapaniu drobnych przedmiotów tylko przeskakiwał i „łamał” się do środka zamiast trzymać się z palcem wskazującym w kółeczku.

Nie wiem. Ale jak tak dalej pójdzie, wyjdę świeżym świtem na podwórko, wezmę siekierę zza wychodka i sama sobie zrobię zabieg poszerzając tunel nadgarstka aż po pieniek na którym go ułożę.

Mam spać do końca życia z ręką, która nocami boli jakby właśnie przejechał po niej Fiat 125p? I to w obie strony?

A!

Zwykły wpis

Nie wspominałam? Czarna seria trwa!!!

Najpierw ujebczyła mnie osa

potem się poparzyłam

potem zepsuł się mi Kindle

wczoraj pękł mi w zlewie talerz Arcoroca z kompletu który mam 4 lata i jak dotąd ani jeden nie pękł. Bezgłośnie. Tak o, rozpadł się na wiele części.

chwilę potem zakręciłam młynkiem z pieprzem nad patelnią, młynek otworzył się i jakieś milion pincet kulek pieprzu wpadło mi w cukinię.

Wczoraj Suseł kapnął się, że od 3-4 miesięcy nie płacą mu za nadgodziny. Co może i jest fajne, bo teraz wiszą mu nową pralkę i wymarzoną zamrażarkę ale jak się nie poczują to będą mu oddawać po kawałeczku przez następne 10 lat.I z zamrażaniem i kręceniem prania będzie się można pożegnać.

Dziś rano odkryłam, że padł nam dekoder Nki. Najpierw się zawiesił a potem kompletnie wysiadł i o ile jeszcze tli się w nim iskra życia, to poświęca swój czas na udawanie cegły.

A czemu o tym piszę?

Bo właśnie postanowiłam Wam pokazać EmoGirl ale okazało się, że mój dysk, na którym mam WSZYSTKO czym jest Kokain robi cyk, cyk cyk cyk cyk cyk cyk cyk cyk cyk..
 
cyk
cyk
cyk
cyk
cyk
cyk
cyk
cyk

………………zamiast działać.

No co się dzieje? Niech mnie ktoś przytuli………..

Miss Fieldmouse

Zwykły wpis

Żółty Smok poszedł do nowego właściciela.

 … powiedział, że ten chłopczyk na niego dyba i wybrał iść do ludzi.

***

A przy okazji obcykałam Miss Fieldmouse, którą zrobiłam jakiś czas temu dla własnej szczęśliwości bazując na postaciach myszek z książeczek z cyklu „The Bramley Hedge”. Od pierwszego do ostatniego oczka jest moja i tylko moja, bez żadnych wzorów ani patentów. Ma ściągany fartuszek, kapelusik, oraz zimowy szal. Koszyczek z kwiatkami też zsuwa się z łapki. Ma ciałko w całości od szyi do bucików i można jej dorobić gaciorki bo jak na razie, taka poważna panna a świeci niewymownymi jak jakaś mysz z zamtuza.

Stylem ma przypominać Anglię z czasów „Dumy i Uprzedzenia”. Jak się zestarzeje, może z powodzeniem zagrać starą, dobrą Panią Bennett. Ma kapelusik bonnet w modnym w tamtych czasach kształcie, wiązany pod brodą, na boku na filetową wstążkę, sukienkę z rękawkami 3/4, z falbanką, fartuszek do brzegu sukienki oraz brązowe buciki idealne na błotniste, angielskie ścieżki.

Marzę, żeby zamienić ją we wzór, który będę mogła sprzedawać ale jak się okazuje, wydestylować wzór z gotowej postaci to nie taka łatwa sprawa.

A na razie, siedzi sobie cichutko na kominku, jak na mysz przystało, choć bez miotły i łypie na mnie oczkiem. Bo spojrzenie ma skromne choć zalotne.

No uwielbiam ją.

Jednorożek na zamówienie

Zwykły wpis

No to jak paczka doszła to oto prezentuję Jednorożca. Zakochałam się w tym wzorze już dawno i wieku leżał na dysku kupiony ale nie użyty. Detaksacja miała czuja prosząc mnie o coś ładnego dla dziewczynki. 🙂

 Trochę podrasowałąm oryginał dodając jej skarpetki z falbankami na kopytkach i wymyśliłam własny ogonek. Oby sprawiała radość i cieszyła się długim życiem kochanej przytulanki.
PS. A na imię ma Luna. 🙂

Jednorożek na zamówienie

Zwykły wpis

No to jak paczka doszła to oto prezentuję Jednorożca. Zakochałam się w tym wzorze już dawno i wieku leżał na dysku kupiony ale nie użyty. Detaksacja miała czuja prosząc mnie o coś ładnego dla dziewczynki. 🙂

 Trochę podrasowałąm oryginał dodając jej skarpetki z falbankami na kopytkach i wymyśliłam własny ogonek. Oby sprawiała radość i cieszyła się długim życiem kochanej przytulanki.
PS. A na imię ma Luna. 🙂