A co było dalej?
Po dwóch dniach dotarł do nas mój nowy Kindle. Nowiutki, zapakowany, ze wszystkimi akcesoriami itp. Ucieszona jak norka, załadowałam na niego swoją bibliotekę i wróciłam do czytania „Morta”. W sobotę miałam wolne, w niedzielę wzięłam dgo ze sobą pracy. W poniedziałek, w aucie w drodze powrotnej znad morza Dzieciusie posnęły a ja wyjęłam sobie swojego Kindziołka No.2 z nowej skarpetki, którą dla niego zrobiłam i …. mój nowy ekranik wyglądał jak wyjęty z sokowyżymaczki.
Zgłupiałam.
Miał 2,5 dnia! Poprzedni 5 miesięcy! W ten sposób Amazon pójdzie z torbami, nie chciało mi się wierzyć, że zainwestował miliony dolarów w produkcję i sprzedaż urządzenia, którego żywotność niewiele tylko odstaje od żywotności jętki jednodniówki.
Całą drogę powrotną do domu myślałam. I wymyśliłam co się stało. Stąd ostrzeżenie dla użytkowników Kindla, którzy pracują w TESCO lub w podobnych kołchozach. 🙂
Co łaczyło oba Kindle? Moja torebka i ja. Pierwszy był ze mną tyle miesięcy póki nie wróciłam do pracy. Drugi padł na drugi dzień po pierwszej zmianie. Jak zasugerowano mi żartobliwie, Kindle jako urządzenia przejawiające inteligencję infekują się głupotą TESCO i następuje śmierć mózgowa. Blisko. A odpowiedź jest prosta jak murzyńskie włosy
Każdego ranka pakuję torebkę do małej metalowej szafeczki w szatni i idę sobie w siną dal na 6 godzin. W tym czasie moja komórka, odizolowana od świata i dostępu do sieci zaczyna wysyłać częste i silne sygnały elektromagnetyczne, żeby przywrócić połączenie z siecią. Ponieważ szafka jest z metalu, działa jak siatka Faraday’a czyli uniemożliwia wyjście i wejście jakichkolwiek sygnałów a te emitowane wewnątrz zaczynają odbijać się od ścian szafki i pole elektromagnetyczne z anteny wzbudza w metalowej obudowie prąd indukcyjny. Zmienne prądy indukcyjne wzbudzają pole elektromagnetyczne o tych samych właściwościach co pole źródłowe i rozpoczynają efekt kaskadowy. Jak więc zachowuje się tym polu Kindle?
E-papier, czyli powłoka wyświetlająca Kindla to miliony mikroskopijnych kuleczek białych i czarnych po połowie. Jedna półkula ma ładunek elektryczny +, druga -. Kiedy Kindle zmienia stronę, kulku ustawiają się plusami lub minusami w górę dzięki czemu widzimy czarne litery na białym tle.
Kuleczki są więc naelektryzowane i kiedy przez wiele godzin spoczywają w takim silnym polu elektromagnetycznym, tracą swój ładunek lub urządzenie traci możliwość zawiadywania tymi „zdezorientowanymi” ładunkami.
I Kindle psuje się.
Zabiłam je. TESCO je zabiło. 😦 Pod moją nieobecność.
Mam już trzeciego. Boję się nieść go do pracy bo telefon też muszę ze sobą mieć. Piszę też do Amazona, żeby zamieścili ostrzeżenie w instrukcjach obsługi.
Bo trzeciego razu nie będzie.