-To mi wyglądałoby bardziej jak JaśniePanienki za przeproszeniem niezły burdel- Bezzębny Rycerz wyciągnął długie nogi w stronę ognia.
-Tam zaraz burdel. Dbaliśmy jak o swoje. Pomijając jedna leniwą bździnę, baby by sie nie powstydziły takiego obejścia.
Baby się zakręciły na drewnianych balach i poprawily chusteczki.
-A kiedy płakanie będzie? – spyatła jedna niewiasta a reszta pomruczała przytakująco.
-Będzie. Cierpliwości baby, będzie.
_______________________
I tak minął maj i czerwiec. W tym czasie Leon, jako nowy manager obsikiwał podwórko a Czterogłowa Hydra powoli przełykała ślinę przez cztery gardełka. Szybko okazało się że z Leona jest zacny człek i nie trzeba było się kryć i burdelem i zabawami na całego. Ale miał też własne zdanie i plany na co Hydra już nie do końca się zgadzała. Przyczaiła się wiec za biurkami, cichutko przemykała po zakamarkach Magazynu, owijała się wokół nóg krzeseł i knuła.
I tak nadszedł lipiec i mnie, Maisie, Kubę i Michasia wysłali na konferencję Organizacji. Konferencja miała na celu nie wiem co bo bawiliśmy się cały dzień, oglądali helikoptery, jedli i brali udział w zabawach. Taki doroczny zjazd integracyjny chyba. Leon zabrał mnie, Maisie i Kubę swoim autem, Michaś przyjechał 40 mil swoim.
Po porannej sesji montowania Pojazdu Z Czego Sie Da i wyścigu w poszukiwaniu materiałów do jego budowy nadszedł czas obiadu i grzecznie ustawiliśmy się w kolejce po paszę. Już w tym czasie Kokainka była raczej tajemniczo wycofana i milcząca jak to Kokainka ma w zwyczaju, jakoże stała w jednej romantycznej kolejce do bufetu z Michasiem. Maisie, o duchowości równie solidnej co kamień przy drodze myślała że Kokainka zabolała na coś i niedobrze się czuje….
_________________________
Baby westchnęły unison…
_________________________
Dotarli w bólach istnienia do bufetu gdzie okazało się ze zapomnieli o wegetarianach jak Kokainka i o ile nie zadowoliłaby się gotowaną kukurydzą i suchą sałatą, nie miałaby co jeść. Więc potulnie zgodziła się na kiełbaski, żeby tylko nie wyjść na rozpieszczoną. Albo żeby nie było że wybrzydza. Usiadła więc Kokainka przy stoliku, na prost Leon, obok Michaś, Maisie po ruchu konika szachowego.
Kiełbaski. Kokainka nie jadła mięsa od ponad roku! Monika walała kiełbaski w oceanie musztardy żeby tylko zabić smak mięsa. Kiszki skręcały się z powodu kiełbasek równie intensywnie co z powodu Michasia co wybrał sobie krzesło tuż obok. I jak to introwerycy mają w zwyczaju zajęła się intensywną rozmową z Leonem siedzącycm na wprost jednocześnie nie słuchając wcale Leona tylko próbując podsłuchiwąc Michasia i Masie. A on prawił o tym jak długo musi jeździć do pracy a jeszcze psa rano wyprowadzić i tak dalej.
Wtedy puknął Kokainkę w ramię i szepnął że to niesprawiedliwie karmić wegetariankę kiełbaskami więc bez pytania oddał jej swoją kukurydzę. Na co załączam dowód w sprawie:
__________
Baby westchnęły tak że aż zadrżały liście na drzewach. Chłopy ziewnęły ostentacyjnie
__________
Introwertyczna część Kokainki zwinęłą się jeszcze ciaśniej i odebrała jej zdolność do oddychania.
Po obiedzie dosiadła się Polka pracująca w Organizacji i oddały się plotkowaniu po polsku. Wtedy pojawił się u boku Michaś i zapytał czy chciałby może Kokainka herbaty? Brakowało tylko ręczniczka przez ramię. Polka wybałuszyła oczy bo raczej łatwo sobie zrobić herbatę samemu stojąc trzy kroki od urny z gorącą wodą i cukrem w papierowych tubkach ale Kokainka zgodziła się być potraktowana jak dama. Michaś wywiedział się już jaką herbatę pija Kokainka, że pół na pół z mlekiem i że dwa cukry i zanim otworzyła usta, już wiedziała że ma szpiega w szeregach. Rozejrzała się po Maisie a ta stała na schodach i szczerzyła zęby jak debilka i kręciła rufą jak statek na mieliźnie. Herbatę dostała, wypiła pod bacznym okiem obojga a potem została odeskortowana w pole gdzie wszyscy podziwiali helikoptery. W drodze powrotnej do sali zabaw, została również eskortowana do własnej grupy przez Michasia który tym czasie wymieniał z Kokainką jakieś urywane wymiany pośpiesznych myśli zanim nie rozłączyły ich osobne stoliki.
I reszta sesji zabawowej umknęła Kokainkowej uwadze. Zauważyła co prawda że jej wrotka ze skrzydełkami zajęła drugie miejsce w wyścigu ale reszta rozpłynęła się w odmętach mózgowego rozpierdolu emocjonalnego. Zajęła się natomiast robieniem zdjęć i potem miała co oglądać w tajemnicy przed światem. Po konferencji, w tłumie zgubiła Kokainka wątek ale znalazł się Leon i zapakował szybko ekipę do auta. W drodze powrotnej wymyślił żeby zaparkować w jakimś pubie bo szkoda było kończyć fajny dzień o 16:00. Pub stał nad rzeką, na rzece łódki, Kuba coś tam mówił, Leon coś tam prawił, Maisie odpalała papierosa od papierosa i łykała piwo jak wiedźma na zlocie. A Kokainka nie mogła oddychać.
Wieczorem Masie napisała na Watsupie ‘Jak smakowała Kokaince herbatka?’ I od razu sie wydało że sucz wzięla sprawy w swoje ręce.
I było to tak, że po tym jak Kokainka dostała kukurydzę gratis, Masie zapytała Michasia na papierosie od kiedy rozdaje kukurydzę obcym laskom. Na to Michaś zczerwieniał po końcówki uszu. Masie wydobyła z Michasia milczącą prawdę i kazała mu ruszyć dupę i iśc zrobić Kokaince herbatę jak na mężczyznę a nie dupę przystało. I ruszył. I ruszyła wraz z herbatą lawina pod którą do dzisiaj lokalni Szerpowie szukają ciał.
Masie dowiedziała się również że nie tylko od dawna Michasiowi ucieka pokład spod nóg ale i Kokainka również nie zasypuje gruszek w popiele tylko żadne nie ma odwagi nazwać rzeczy po imieniu.
___________
-Jak ja i mój chłop, o tam ten bez zęba!- pokazała palcem jedna z Bab na co chłop splunął w trawę, zawinął się derką i udał że zasnał. Inni chłopi zarżeli, baby zachichotały
-Waćpanka to ma napukane w tej swojej ślicznej główce.- odezwał się wioskowy kowal- Za łeb i do ołtarza od razu takiego jak powiedam!
-Ta, do ołtarza…. – zaśmiały się Baby., zakrywając uśmiechy chusteczkami gotowymi na płacz
____________
Minęło dni kilka i trochę więcej odwagi wstąpiło w oboje. Kokainka zabroniła kategorycznie Maisie mieszać się w dalszy ciąg wypadków ale obiecała trzymać ją w jednoosobowym kręgu zainteresowanych ze WSZYSTKIM co się wydarzy od tego momentu. Więc chichotały razem w alejkach między półkami jak nastolatki, Kokainka nagle nabrała błysku w oku i włos napił się nagle słońca. Kokainka została napchana przekonaniem że 9 lat różnicy to żadna różnica, szczególnie w TAKICH okolicznościach które rozgrywały się przed jej oczami. Niezbędna dawka samokrytyki, samozwątpienia i niedowierzania musiała zostać solidnie wywałkowana z myśli Kokainki przez Masie w wielogodzinnych nasiadówkach na Wasupie do 3 nad ranem i juz w autobusie w drodze do pracy.
W tym czasie Michaś dokonywał ruchów wojsk o których nic nie wiedziałam dopóki się nie dowiedziałam. Zamiast raz dziennie, na pakowanie, był w biurze co chwila. A to użyć drukarki bo nasza lepsza, a to maszyna do pompowania folii bąbelkowej czuła się lepiej w biurze niż w magazynie, a to postać po Kokainkowym biurku jak słup telegraficzny a to ukraść Kokaince krzesło i biurko żeby się rozejrzeć, pobawić jej maskotkami i pootwierać szuflady.
Powoli kawałki układanki znajdowały swoje miejsce w tej historii przez miesiące więc opowiem jak było w miarę rozwijania się jej. Otóż kiedyś Masie zapytała Michasia o jego dziewczyną na co podsłuchująca Kokainka usłyszała że ‘jest dziwnie’. Jego dziewczyna po 3 latach mieszkania razem przestała wracać do domu i na chwilę wtedy obecną nie było jej w domu 2 miesiące z okładem. Czyli sprawa była otwarto-zamknięta. Nijaka taka.
Pomiędzy 19tym a 26tym lipca ruchy wojsk zostały dokonane i decyzja zapadła- Kokainka wstąpiła na ścieżkę wysypaną płatkami róż. 26 lipca, Kokainka po raz pierwszy napisała do Michasia na co Michaś odpowiedział, że myślał że już nigdy to nie nastąpi. I tak nastało dwoje ludzi którzy nawet nie musieli mówić o co chodzi bo doskonale wiedzieli że nie trzeba. W ciągu kilku dni godziny pracy mijały na nieustannym wyciąganiu i wkładaniu telefonu do kieszeni bo nie przestawał wibrować. Ich biurka stały 5 metrów od siebie, oddzielone ściankami z regipsu ale nawet ściana z ołowiu poddawałaby się na wieść że idzie wiadomość od jednego do drugiego. Maisie ogryzała akryle z emocji i planowała sukienkę na ślub.
Pod koniec lipca, Michaś nie przyszedł do pracy. Akurat mieliśmy falę upałów tak nieznośnych że w Magazynie panowało 40 *C więc włączyliśmy darowaną zamrażarkę i zrobiliśmy worki z lodem żeby się nimi okładać. Magazyn to jednak puszka z metalu z oknami na suficie….Nie przyszedł w poniedziałek, potem we wtorek, telefon milczał. W środę wrócił. Kokainka udawała że ma cały regał do przepakowania i czekała aż Michaś odfajkuje opowieści o ‘pracy z domu’ i przyjdzie się wyspowiadać. Przyszedł w lunchu, kiedy Kokainka siedziała z Maise w kantynie na piętrze. Oficjalnie Maisie o niczym nie wiedziała więc kiedy usiadł i zabrał Kokaince kubek z herbatą żeby się z niego napić (co każda inna osoba wyłapałaby jako dowód na jakieś procesy pod i międzykomórkowe) Maisie zrobiła zeza. Ostentacyjne momenty dokonywały się nieustannie ale większość była zajęta zabawą i nikt nigdy nie dodał 2 do 2. Michaś opowiedział co następuje:
-Siedzę sobie w niedzielę i nagle klucz w zamku i drzwi się otwierają. Nie uwierzycie kto to?
-Święty jego kurwa mać Mikołaj?- Masie miała w zwyczaju mieszać swoje pochodzenie do każdej rozmowy.
-Nie, moja dziewczyna, to znaczy eks dziewczyna. I opowiada mi że jedzie do Szkocji mieszkać tam ze swoją koleżanką i żebym się z nimi zabrał. Na co mi skoczyło ciśnienie więc wyprowadziłem ją za drzwi, potem do auta i kazałem pozdrowić Edynburg. A potem w domu rzuciłem telefonem o ścianę.
Kokainka trzymając rolę pokiwała głową, Masie udała że opowieść się udała a teraz oddaj kubek i idź sobie.
Wieczorem Kokain dostała pełną opowieść od Michasia. Jego eks nigdy nie pracowała bo miała Syndrom Ehlera-Danhlosa czy jak mu tam było. Czyli nadelastyczność wszystkich stawów w ciele, łatwość o kontuzje, bolesne siniaki itp. Więc od samego początku Michaś powziął się odpowiedzialności za swoją dziewczynę i uznał że nie musi pracować skoro ulega kontuzjom. Ona przywitała to z entuzjazmem i od tego czasu on pracował a ona wydawała. Aż musiał wziać drugą pracę na barki bo ona wydawała za dużo. Wieć zaczał składac komputery wieczorami. A tu wakacje na Islandii a to we Włoszech a to nowe mebelki a to lepsze auto. I tak nie pracowała ale również nie prała, nie sprzątała i nie gotowała. Z racji tych możliwych kontuzji. Więc prał, sprzątał, gotował a ona całe dnie spędzała z najlepszą przyjaciółką. A to jeździła z nią na zloty podobnych jej Syndromowców a to tamto i siamto. Aż przestała wracać na weekendy, potem na dłużej, potem na kilka tygodni. I tak rozmowa podsłuchana na dwa miesiące przed tymi wydarzeniami nagle nabrała sensu.
I kiedy Michaś postanowił sprawę zamknąć i wkroczyć na nową ścieżkę, Ex pojawiła się jak duch w drzwiach i zaproponowała przeprowadzkę do Edynburga, żeby rzucił pracę, karierę, rodziców, przyjaciół. Z tych powodów i Kokainkowych przede wszystkich pokazał jej drzwi. A potem rozbił telefon o ścianę. I spędził dwa dni pod kołdrą.
Jakoś tak wtedy Kokainka przestała jeść i spać. Dopiero potem zdała sobie sprawę z powodu ale w tym czasie nie jedzenie jej sprzyjało a nie spanie nie miało znaczenia. Nocne godziny wypełnione były rozważaniami, myślami o własnym życiu i sensie istnienia. Rozmowami do późnej nocy z Michasiem i zasypianiem kiedy na dworze robiło się błękitnie.
Kokainka i Michaś ustalili wspólnie że nie będą z nikim dzielić się swoim szczęściem bo w Magazynie zrobiliby z nich siekane kotlety dowcipami bez absolutnie żadnych granic. Michaś znał Grzesia wystarczająco dobrze żeby wiedzieć że Grześnie spocznie póki nie wyciągnie z niego każdego najdrobniejszego szczegółu i nie zrobi z nich cyrku na kółkach i Kokainka, znając bezceremonialne komentarze na tematy szeroko rozumiane jako ‘międzyludzkie’, zgodziła się.
Jednak rozmowy toczyły się mimo tego że Michaś twierdził że trzyma tajemnicę. Kiedyś Kokainka pakowała pasztetowo porcelanowe lale na wózek gdy zza pilśniowej ścianki usłyszała jak Michaś, Grześ, Kuba i Siostrzeniec Kena rozmawiali na jakiś tajemniczy temat i Siostrzeniec nagle powiedział:
-Ona ma poukładane w głowie, ma własny dom, dzieci, możecie mieć własne w każdej chwili! Jesteście jak stworzeni dla siebie!
Odpowiedzi nie usłyszała ale oczywiste było że Chłopaki jednak plotkowali jak stare przekupki. No i że o Sprawie wiedziały przynajmniej 3 dodatkowe osoby.
I tak minał koniec lipca i większość sierpnia. Lato było obrzydliwie upalne, Masie pojechała na urlop do Grecji i transmitowała plażę live podczas gdy my nienawidzieliśmy jej zdalnie.
Potem Leon nigdy nie wrócił do pracy. I zagadka. Wtedy to Ken, nienawidząc Czterogłowej Hydry i węsząc że Kokainka będzie chciała przejść na stronę Kena opowiedział jej co się wydarzyło. Otóż Leon miał pomysły a to był bład. Zaproponował jakieś misz-masz project i wysokie szefostwo bardzo się tym pomysłem zainteresowało. Nawet przyszedł do Kokainki razu pewnego i spytał czy chciała by się tym w przyszłości zając jako manager. Kokainka zachciała i Leon kazał nikomu jeszcze nic nie mówić ale wieści były pozytywne. I został nagle ‘poproszony o wyjście z Organizacji’ w trybie natychmiastowym. Ken powiedział że do tego projektu potrzebował statystyk ze sprzedaży na eBay i Amazonie żeby zaplanować budżet. Poprosił Hydrę o dostęp do danych na do Hydra odmówiła. Ale nie otwarcie, nie- raczej troskliwie, żeby sobie tym główki nie łamał bo one znają Magazyn od podszewki i wiedzą jak to przygotować i zrobią to dla niego. Niech sobie usiądzie i zostawi Hydrze resztę. Tym czasie napisały skargę do biura że Leon zmusza je do pracy za niego, grzebanie się w statystykach i pisanie budżetu za niego i zarywanie nocy za niego. Ale zrobiły to na wieczór przed spotkaniem Leona z szefostwem podczas którego miał prezentować dane. Prosił i pytał czy już dane są gotowe dzień po dniu ale Hydra wciąż ‘pracowała’ nad budżetem. W budżet wsadziły kompletny kit i Managerka z Team Leaderką przyjechały na spotkanie, wcisnęły mu Excela w rękę i życzyły powodzenia. W czasie spotkania, Leon prezentował coraz bardziej niedorzeczne idiotyzmy aż się zająknął i zamilkł, Szefowa (która już przeczytała maila ze skargą) zapytała jak chce Leon wprowadzić projekt w życie skoro nawet nie umie napisać budżetu. Na co Dwugłowa Hydra podniosła łeb i powiedziała że Leon nie wie co prezentuje bo to one napisały prawdziwy budżet, o tu, na tym memory stick a specjalnie napisały banialuki w liczbach żeby pokazać, że nie to że nie napisał sam to jeszcze nie przeczytał nawet tego co napisały za niego. I że ‚ukradł’ ich zasługi i prezentuje jak swoje. Nie miał jak się bronić bo Szefowa miała macki Hydry w mózgu już od kilku lat i nawet przez myśl jej nie przeszło, że Hydra to suka na kółkach. W akcie litości nad przepracowaną Hydrą, Leon został zwolniony na pniu. I wszystko w Magazynie wróciło no równowagi. Leon za drzwiami, Hydra u władzy. Można usiąść.
Kokainka nie wierzyła własnym uszom. Wtedy Ken opowiedział jej jak Hydra próbowała się również pozbyć Michasia niecałe pół roku wcześniej, w pierwszym miesiącu po zatrudniueniu. Tylko wtedy się nie udało bo zatrudniała go sama Szefowa a Michaś był tak uroczy i wygadany że Szefowa uległa urokowi zew- i wewnętrznemu że nie dała go wypchnąć za drzwi. O czym powiedziała Kenowi dla Michasia protekcji, żeby Ken miał na Michasia oko.
Wtedy to Kokainka została zaproszona w szeregi Kena. W tajemnicy oczywiście. Kokainka nie miała głowy do koalicji i podchodów ale cała sprawa, podszyta również proroczymi słowami Ciężarnej ‘Shady fuckers’ dała Kokaince do myślenia. Nie mogła o niczym powiedzieć Maisie bo Maisie miała macki Hydry wyłażące jej z uszu więc Kokainka przeszła w tryb obserwatora.
W tym również czasie Kuba dostał załamania nerwowego i poszedł na odwyk gdzieś między lipcem a sierpniem. O czym dowiedziała się Kokainka od Michasia w kolejnej odsłonie tajemnic Magazynu. Kuba często dostawał ‘przelania się zupy do zlewu’ i zaczynało się od tego że przestawał odpowiadać na wiadomości, wtedy zwykle Ken wsidał w auto, jechał do Kuby, pukał do drzwi, ojciec z matką, super zainteresowani pukali do drzwi sypialni Kuby a ambulans był już w drodze. Ken uratował Kubę juz kilka razy. Podobnie i teraz.
Tymczasem lato w rozkwicie- Rocky dostał przykaz malowania płotu w rodzinnym domu, podejrzewał również że mama go nie kocha, siniały mu jaja z nieużytku i nieustannie gwizdał co doprowadzało Masie do absolutnego szału. Rocky gwizdał, Masie dostawała szału, Kokainka próbowała jednocześnie zabawiać więdnącego Rockiego, pocieszać Masie, kontnuować niestanną konwersację z Michasiem przez telefon i nadążać z podwyższonym celem dziennym aukcji z 25 na 30. Nadal nie spała ale mało ją to obchodziło. Michaś pisał wiadomości nawet będąc w tym samym pomieszczeniu. Spotykali się w kuchni robiąc herbatę na pułku wojska, która to herbata często stygła jakoś w mgnieniu oka i trzeba było robić nową. Pod koniec sierpnia, znajomość wkroczyła na nowe obszary po tym jak po 17:00 Michaś nie chciał jechać do domu po pracy i w rezultacie wraz z Kokainką przywitali poranek na parkingu przed Magazynem. Bezdomni.
A Hydra żyła w niewiedzy większości tego co się działo w Magazynie w tym czasie. Nadal organizowała codzienne napady rozrywki, wszyscy uczestniczyli bo w sumie, pomijając Kubę gdzieś w czeluściach NHS, wszyscy byli szczęśliwi. Dwa śluby w drodze, kasa się grzała, pomyślnym aukcjom nie było końca, Ukraińcy kupowali ubrania na 2 szesnastokołowce na raz, dwa razy w miesiącu, bonanza. Kokainka zamówiła Maisie kubek z Grey i Yang z Grey’s Anatomy ale z imionami Kokainki i Maisie, że niby przyjaciółki do grobowej deski, Maisie płakała ze szczęścia, zaplanowały nawet wakacje razem. Maisie chciała zobaczyć prawdziwe góry więc Kokainka obiecała zabrać Maisie w Tatry. Maisie obiecała zabrać Kokainkę na koncert Rammsteina. Michaś nie wiedział że Maisie wie, Kokainka nie wiedziała, że Grześ wie, Masie nie wiedziała że Grześ wie i odwrotnie ale oboje próbowali wybadać nastroje dla wspólnego dobra i szczęścia do grobowej deski.
Wtedy aresztowali Grzesia za napaść i groźby śmiertelne. I miał chłop rację. Otóż Wariatka wychowująca dziecię Grzesia zabroniła Grzesiowi widywać się z dzieckiem. Grześ zwykle brał córeczkę na cały dzień, przychodził z nią do Magazynu gdzie wszyscy dostawialiśmy szału macicy na jej widok. Nawet ci co macicy nie posiadali, jak na przykład Michaś. Kokainka brała dziecię na ręce i wąchała pachnącą głowkę, szła do Magazynu i zabawiała je misiami i pierdułkami. W tym czasie Michaś bawił się w wujka i oboje wyobrażali sobie jakby to było. Nie rozmawiali o tym ale obserwujący a wtajemniczeni zostawiali ich samych sobie. Z dzidziusiem.
Grześ kochał dziecię ponad życie więc kiedy jakiś Chav z Miasteczka powiedział mu że do Wariatki wprowadził się jakiś nowy gach i handluje z domu w którym mieszka jego córeczka narkotykami, włączył się Grzesiowi gadzi mózg. Przeszedł całe Miasteczko na piechotę, popukał do drzwi, strzelił w ryj gachowi, obalił go na ziemie, postanowił udusić Wariatkę ale za bardzo wierzgała wieć ja puścił, zabrał dziecko z domu i wrócił na piechotę to babci. W nocy przyjechała Policja, oddała dziecko pół uduszonej Wariatce a Grzesia zwinęli do aresztu.
I tak Michaś został managerem Działu Jednego Człowieka.
Tydzień później jego ojciec miał zawał. Michaś już nauczony witać Kokainkę porannym Dzieńdobry z odległosći 40 mil nie odezwał się tamtego ranka. Kokainka siedziała prawie godzinę na przystanku i w autobusie i wpatrywała się w milczący telefon, bez oddechu, na granicy zatrucia dwutlenkiem węgla. W drzwiach do Magazynu dostała wiadomość że ojciec miał zawał i Michaś sie odezwie. Nikt w Magazynie nie wiedział czemu Michasia nie ma w pracy, tylko Kokainka wiedziała. Michaś milczał dwa dni. Ojciec miał zawał, był w śpiączce ponad dobę ale udało się. I kiedy z ojcem żegnali sie wszyscy, od brata po kuzyna, Michaś myślał tylko o tym żeby mieć tam ze sobą Kokainkę, zanim ojciec nie będzie miał szansy jej poznać. Kokainka płakała.
Wtedy cała ta Tajemnica zaczęła być logistycznym wyzwaniem, bo robiła się za duża i za ciężka. Jak nie wpaść z jakąś pierdołą? Jak nie wpaść kiedy ktoś wejdzie w nie tą alejkę co trzeba? Tankowali raz paliwo na pobliskiej stacji bezynowej, Kokainka w aucie, Michaś przy kasie a tuż obok do auta podciągneła boa dusiciela Team Leaderka. Kokainka założyła na głowę kaptur i spłynęłą pod fotel. Michaś nic nie wiedząc minał Team Leaderkę na co ona zawołała radośnie ‘’że się kurwa patrzę na cię cały dzień to jeszcze musisz mi tankowanie psuć’. A Kokainka tuż za szybą, jak ofiara porwania. Raz nawet stali wszyscy w pubie i Kokainka musiała łapac ostatni autobus dnia więc musiała ‘sobie iść’ tylko po to żeby czekać na Michasia który musiał odczekać spory kwadrans z hakiem dłuższym niż kwadrans żeby znaleźć ją w Subwayu na stacji. No jakiś koszmar. W tym czasie jednak dużo osób podpytywało Michasia I Kokainkę o powód dla którego w widoczny sposób obojgu ‘słońce tańczy we włosach a i cera świeża i młodzieńcza pąk liczka rozjaśnia’ ale nikt nie dodał dwa do dwóch. Do pewnego stopnia było to zabawne i ekscytujące, do pewnego jednak wcale.
W tym czasie, a był to już wrzesień, Michaś ciągnał ostatkiem sił. Nadal sam bo Grzesia wypuścili z aresztu ale poszedł na operację przegrody nosowej i wyglądał jak Dzwonnik z Notre Damme i nie mógł wdychać kurzu. Ojciec wyszedł ze szpitala i dochodził do siebie. Kuba nadal lizał rany po odwyku ale już w domu. Ale Michaś miał regularnie 20 godzinny dzień, od wyprowadzania psa rano po psa w absolutnej desperacji do wyprowadzenia o 2 nad ranem po tym jak sam jadł w okrągłodobowym McDonaldzie. A po drodze jeszcze Kokainka. W końcu września Ex przyjechała po swoje rzeczy. Nawet dobrze to zniósł, chociaż zabrała prawie wszystko, łącznie z niektórymi meblami ‘bo ona je przecież wybrała’. Oddał jej psa. Kiedy Kokainka usłyszała dlaczego, wizja bycia szczęśliwą do końca życia była bardziej klarowna niż kiedykolwiek. Jego pies był jego skarbem ale oddał go pod opiekę Ex żeby móc spędzać cały swój wolny czas z Kokainką. Bo Kokainka zasługiwała na swój czas a pies zasługiwał na opiekuna który nie będzie go zmuszał trzymać zaworów przez 18 godzin. Dla Kokainki to był akt którego się nie spodziewała i o który nigdy by nie poprosiła.
Podczas kiedy Kokainka rozumiała że Michaś musiał posprzątać swoje życie, nie nalegała, nie pośpieszała, Michaś w tym czasie prosił o odrobinę cierpliwości. Nagle ograbiła dom z mebli i nie tylko że dom był 40 mil dalej to jeszcze pusty jak wydmuszka. Michaś postanowił kupić własny dom w okolicy. Po raz kolejny Kokainka umarła ze szczęścia, Maisie planowała schematy kolorów na przyjęcie weselne. Michaś wypełniał papiery, składał wniosek o hipotekę, Kokainka zastanawiała się głęboko jak Varius Manx ‘co dalej jest?’ a Michaś nieustannie przekraczał swoje własne reguły i ustalenia. Miało być powoli a Michaś rozpędzał się do prędkości dźwięku. Kokainka szczęsliwa na każde spotkanie a każde spotkanie przebijało poprzednie. Jakby niebo nie miało granic.
Mieli spędzić swój pierwszy prawdziwy weekend razem, gdzieś w przestworzach, z dala od ludzi, na trzydniowych wakacjach. Michaś planował, Kokainka czekała. Jeszcze dwa tygodnie…
W środę, pażdziernikowego dnia napisał że ponad wszysko chciałby zabrać Kokainkę na spacer w deszczu żeby pocałunkami zbierać krople z jej twarzy. I że to dopiero początek, jest tyle rzeczy których muszą się o sobie nauczyć….
W czwartek Kokainka stała na 10 metrowej drabinie pod sufitem Magazynu i segregując książki podziwiała widok Michasia z lotu ptaka, ot taka tajemna rozrywka. Zadzwonil mu telefon. Po dłuższej rozmowie, przeszedł na koniec Magazynu, pod pluszaki i oparł się plecami o ścianę, nadal na telefonie. Kokainka pomyślała że na rozmowę z Biura to już nie wygląda. Przysiadła na drabinie, schowana między pólkami obserwowała jak Michaś powoli kurczył się w sobie, głowa spuszczona jak u zbitego psa, zgarbiony… Do tego czasu Kokainka czytała już Michasia jak siebie samą a to co widziała było Straszne. Pomyślała że coś stało się ojcu…. Ale czasami Michaś coś gestykulował jakby przekonywał…. i już Kokanka wiedziała że dzwoni Ex. Rozmowa trwała 40 minut, kiedy sie skończyła, Michaś wyszedł z Magazynu, wsiadł do auta i odjechał. Wrócił po najdłuższych w życiu Kokainki 20 minutach. Nie pytała bo nie chciała żeby wiedział że obserwowała go spomiędzy półek. Zamknął bramę do Klatki (stalowa klatka Faradaya wielkości biura gdzie trzymali komputery przed czyszczeniem dysków) i siedział w środku, przy komputerze do końca dnia.
___________________
-Panienka przestanie, nie chcę słuchać co było dalej…- zapłakała jedna z Bab
-Cichajże babo, Jasnie Panienka musi to z siebie w końcu wyrzucić. To jest jak za przeproszeniem ztwardzenie. Człowiek się nie poczuje lepiej póki w krzaki uczciwie nie pójdzie.
-A tak w krzaki, Mości Rycerzu, tak obuchem w historię miłosną zamierzać!
-Siedź cicho babo, widzita przeca że Mości Rycesz mordę mokrą ma i tyle. Żal mu się Jaśnie Panienki zrobiło jak i nam. Tylko to mąż jest prawy i prosty w sercu więc i przynośnie ma, proszę ja ciebie proste a celne. – stanął w obronie Rycerza kowal spod wozowego koła.
Rycerz smarknał soczyście w ogień.
-Jaśnie Panienka niechaj opowiada dalej…..