Monthly Archives: Luty 2018

„Nie lubiła”, tak będą ją wspominać.

Zwykły wpis

Zajęło minut dwa tygodnie ale w końcu mnie olśniło. Wiecie, jak to jest- spotkacie kogoś i od początku wiecie że kogoś was ta osoba przypomina ale za cholerę nie wiadomo kogo. I nagle, ni z gruchy ni z pietruchy- WIEM!

W Autach- Pani. Pani około siedemdziesiątki, sama się zdziwiłam że komuś chce się jeszcze w tym wieku pracować. Duża, pękata, otoczona chmurką postpapierosowego smogu. Siedzi na wprost mnie, przez monitory i tak co chwila:

-Ochhh…

-Mchhh…

-Uchhh..

Ale ja jestem tolerancyjna, w końcu starsza kobieta, niech stęka. Pokasłuje kaszlem palacza. W końcu starsza kobieta. Ale po dwóch dniach chcialo mi się już płakać.

-Mphehhhh…

-Burp! – tysiąc odsłon gazów wracających z żołądka do buzi.

Ale ok, ok, starsza osoba, geriatria, ok. Ale usposobienia nie zdzierżę. Nie spotkałam w swoim życiu takiej osoby. Osoby która skrępowana ciszą związaną z pracą intelektualną, nieustannie czuje się zmuszona do naruszania ciszy i komfortu innych poprzez rzucanie przypadkowych stwierdzeń, które co prawda ją dobrze nastrajają ale wszystkich innych krępują na pewien czas i robi się dziwnie.

Cisza, wszyscy klikają.

-Wiatr wieje.

Cisza, klikanie zwalnia, każdy myśli że może ktoś inny coś dopowie, cisza, klikanie coraz wolniejsze, burp!, nikt nie komentuje, po kilku chwilach klikanie wraca do normy.

I tak cały dzień.

-Trudno było dzisiaj. Dużo aut.

„Dużo aut” w firmie która ma 35 000 aut we flocie.

-Nie ma mleka. Będzie czarna kawa.

Ale to jeszcze nic bo najfajniejsze co ma to absolutnie negatywny stosunek do wszystkiego o czym rozmawiają inni. I tak, zrozumiałam dlaczego nikt nie podnosi rękawic rzuconych od niechcenia, tematów o wietrze, pralinki itp. Bo w ciągu ok 3-4 zdań od inauguracyjnego stwierdzenia następuje co nastepuje:

-Zimno dzisiaj. Wczoraj też zimno.

-Nie aż tak bardzo- stwierdził Pan z biura- Na tyle ciepło że napełniłem wczoraj gorącą wannę z żoną. Ogrodową.

-Nie lubię gorących wanien. Za zimno kąpać się na zewnątrz w lutym.

– No tak na zewnątrz całkiem to nie. Stoi w konserwatorium ale otwarta na ogród- Pan broni swojej wanny.

-Nie lubię. Po to mam wannę w łazience.

-A kapałaś się kiedyś w takiej wannie?

-Nie. Nie lubię.

I tak w ciągu dwóch tygodni padło:

-Nie lubię:

Zimna

Ciepła

Wakacji

Wyjazdów

Wycieczek

Zwiedzanie jest stresujące.

Leżenie na leżaku jest nudne.

Nie lubię podróży

Nie lubię piór.

Nie lubię machania skrzydłami.

Nie lubię kurczaków.

Nie lubię parkować.

Nie lubię poczty i listów.

Nie lubię morza.

Nie lubię kotów.

Nie lubię ptaków.

Nie lubię Excella.

Nie lubię zapachu smaru.

Nie lubię swojej siostry.

Nie lubię dzieci.

Nie lubię jeździć do domu bocznymi drogami….

I tak w kółko, o czegokolwiek by nie było- Pani nie lubi.

Nie dziwota, że towarzystwo zgromadzone przestało podejmować tematy.

A potem znielubiła mnie. Okazało się, że Pani jest jedynie pracownikiem okresowym, zatrudnionym na czas kiedy szukali mnie I jeszcze jednej osoby. Ponieważ się zjawiłam i dość szybko nauczyłam się klikać w temacie, Boss wszystkich Bossów nakazał podziękować Pani i pożegnać się do końca tygodnia. Rozumiecie, niezręcznie się zrobiło. Pani znielubiła winowajczynię swojego nieszczęścia i do końca tygodnia pokornie słuchałam jak miała zły rok, najpierw ojciec ją odumarł, potem siostra przestała spłacać hipotekę, potem pies zachorował, stracili dom, ma inny ale mniejszy, wiedziała że jest zatrudniona okresowo ale nie sądziła że tak szybko JA sie pojawię i dołożę nieszczęść.

-Ale cóż, dlatego nie lubię szefów. Dlatego nie lubię pracować na stałe, zawsze ktoś coś popsuje.

Ściskam myszkę i klikam. Potem próbowała mnie podkopać na oczach Bossa Bossów. Że niby taka gupia jestem, matko jedyną.

-Ale to jest transakcja z 2 lutego A mój pierwszy dzień w pracy to był 5 luty więc… to tak jakby nie mój babol.

Ścięło Panią z nóg. Do końca tygodnia zrobiłam się na tyle przezroczysta że nie pokazała mi do końca co należało do jej obowiązków. Bez łaski.

Towarzystwo rachitycznie pomachało odnóżami na pożegnanie i błyskawicznie wróciło do energicznego klikania.

A kogo mi przypomniała przez te dwa tygodnie? Siostrę Wild z serialu BBC „Getting On”. Ta sama twarz, ten sam głos, to samo podejście. Podczas gdy serialu można zrywać boki i nasmiewac się z NHS to jednak w życiu jakoś nie do końca to bawi. Tylko na odchodnym okazało się że Pani nie to że nie ma jeszcze 70kti to na dodatek jeszcze daleko jej do emerytury, 58 lat. 18 lat starsza ode mnie. 18!

Piątek

Zwykły wpis

Mija tydzień w nowej pracy.

Mam duże biurko, nową klawiaturę bo stara nie wystukiwała dużego F , O i D, mam wygodny fotelik z podpórką na mój biedny dysk. Mam pełną szufladę długopisów i spinaczy.

Mała Korporacja. Tyle powiem. Z jakąś dramą w tle bo moja nowa szefowa jest tak samo nowa jak ja. Wokół siedzi kilka czasowo zatrudnionych osób które „naprawiają finanse 2017” po tym, jak sądzę, jak były manager działu finansowego został odwieziony na taczce do głównej bramy. Tak sądzę jak na razie bo jedyne co widzę to CHAOS.

W Oknach byłam jedyną osobą odpowiedzialną za zakupy, autoryzowane ich, zamawianie, płacenie, pilnowanie cen, upewnianie się że dostawa „idzie”… Wszystko ja. A tu za każdy element samochodowej układanki odpowiedzialny jest inny departament.

A odpowiedzialność jest raczej rozmyta jak to w małej korporacji. W każdym razie nie ma ciśnienia nie ma pośpiechu, departament zajmujący się dostarczaniem aut na jazdy testowe brzęczy jak ul, ludzie się kręcą, numerki na ścianie się zmieniają, a u mnie…. Słychać jak mieszamy kawę w kubkach. Księgowość.

Za każdym razem jak jakąś nienormalna część mojego umysłu zatęskni za akcją, wyobrażam sobie kartonowy model Dużego Szefa, 1:1 stojący w roku pokoju. I już nie żałuję

-Rrrridiculus!