Zdarzyła się rzecz dziwna. W takiej sytuacji bardzo trudno oprzeć się wrażeniu, że dziecko nie posiada jakiś szczególnych zdolności, które podobno tracimy z wiekiem, zapominając jak korzystać z naszego szóstego zmysłu. Dawno temu pisałam o tym jak Maja na widok swojej PraBabci na zdjęciu powiedziała, że Pani „jest teraz uśmiechnięta”. Dwa dni temu opadły mi ręce i zbierałam szczękę z chodnika a dzień wcześniej też miałam ciarki i stały mi wszystkie włosi na karku.
Przyszłam po Maję pod przedszkole. Zwykle staję zawsze w tym samym miejscu i czytam Kindla, inne matki zbierają się przy schodkach i świergolą o życiu. Dzieci były jeszcze głęboko w budynku, w sali bo słychać było jak śpiewają. Do wyjścia pierwszego dziecka było jeszcze dobrych 5-7 minut. W tym czasie wszystkie dzieci siedzą na dywanie i bawią się w zabawy grupowe, więc żadne nie mogło stać przy drzwiach wyjściowych. Poza tym, drzwi są szklane więc widziałabym jakieś.
Nagle za moją głową coś pacnęło w szybę klasy Reception Year. Odwróciłam się ale nie zauważyłam od razu. Jakaś matka wbiegła na trawnik mówiąc:
-Ptak! Uderzył w szybę. Chodź malutki…
Podniosła z trawnika szarobrązowego ptaszka wielkości wróbelka, który właśnie spokojnie dokonywał swego ptasiego żywota. Chwilę patrzył, potem przestał się ruszać, zamknął oczko i znieruchomiał. Nigdy wcześniej nie widziałam umierania tak… na dłoni. Serce uciekło mi do pięt i chciałm zabrać jej ptaszka ale oczywiście się powstrzymałam. Matka powiedziała, że odniesie go szybko w krzaki zanim dzieci wyjdą. I jak powiedziała tak zrobiła, odeszła za płot i po chwili wróciła.
Stałam jeszcze 2-3 minuty czytając ksiązkę chociaż było mi okropnie okropnie.
W końcu usłyszałam dzieci wbiegające do korytarza przed drzwiami i czekałyśmy aż skończą się przepychać, ubierać i kotłować…
Drzwi otworzyły się, wybiegła Kyla a zaraz za nią Maja. Siedzicie?
-Mamoooo 😀 😀 😀 A GDZIE JEST WRÓBELEK??
.
.
.
.
-Jaki wróbelek? -zaschło mi w ustach, autentycznie.
-No wróbelek!
Jakieś dziecko pomachało Mai na pożegnanie, Maja straciła zainteresowanie rozmową i pobiegła za dzieciakami do bramy.
W UK nie widziałam chyba wróbli, tym bardziej Maja. Nie zna Elemelka (jeszcze), nie rozmawiałyśmy nigdy o wróblach bo dla Mai istnieją tylko „ptaszki” i „papugi”. Nie wiem skąd wzięła to słowo o samym fakcie nie wspomnę.
Jestem w szoku.
A dzień wcześniej? W skrócie powiem, że Maja na polecenie:
-Idź teraz do Pani Howse i pokaż swojego ślimaczka,
Maja odwróciła się na pięcie, przebrnęła przez poranny tłum matek i dzieci, nawet się nie rozglądając, do korytarza z którego dopiero co wyszłyśmy, gdzie wtedy NIE BYŁO p. Howse, gdzie znalazła p. Howse. Ta w czasie kiedy Maja nie widziała, przeszła z pokoju nauczycielek do korytarza wyjściowego… ZA PLECAMI MAI, we wspomnianym tłumie i hałasie, ładnych parę metrów dalej. Maja poszła jakby miała radar albo oczy na plecach, zmysł węchu jak owczarek niemiecki albo szósty zmysł.