Zawarto rozejm. Pokój. FakiJapi powróciła na łono Kokainki.
A było tak, że było łzawo i rzewnie i powiedziałam jej, że gupia jest a ona powiedziała, że gupia była i się poprzytulałyśmy.
Więc zacznę od tego, że w przyrodzie nic nie ginie. Zasada zachowania energii może ładnie w fizyce wygląda ale jeszcze lepiej sprawdza się w życiu- jak się nachapiesz na cudze konto, pojawi się szybko ktoś, kto nachapie się na twoje. Zrobisz komuś krzywdę, już za rogiem czai się ktoś, kto zrobi krzywdę tobie. A w moim przypadku jeszcze- jeśli już paskud dostaje na co zasłużył, zwykle dzieje się to na moich oczach i zwykle zwraca się do mnie ze złożonymi rączkami i prosi o pomoc.
Tak mam od podstawówki i jak na razie jedyną osobą, która nie klęczy jeszcze na grochu na mojej wycieraczce jest Lokator. Ale wszystko w swoim czasie?
Jak było z Faki, Czytelnicy pamiętają. Tymczasem Faki ze Szwagrem zaprosili na Wyspy kuzyna Szwagra z partnerką A., żeby sobie dorobili, sprowadzili córeczkę, zaczęli jak ludzie, takie tam. Kuzyn okazał się fajnym gościem, znalazł pracę w fabryce, jest komunikatywny i konkretny, tymczasem A.- o jej, francuski piesek w pantalonkach. Nieważne.
Po miesiącu FakiJapi gotuje się z wściekłości bo A. wyżera, pierze w czasie kiedy działa pierwsza taryfa, zaprzecza pytana o pranie a pralka jeszcze ciepła trzaska drzwiami całą dobę, hałasuje garami w kuchni i robi sceny swojemu partnerowi, choć wie, że na górze śpi dziecko. Kiedy tylko dziecko wychodzi na siku, przełącza mu bajki a mały nie ma odwagi włączyć ich z powrotem. Narzeka, że ciasno, choć wiedziała na co się decyduje. Całymi dniami snuję się rozczochrana, z fochem pod nosem a co najlepsze- podkłada Faki świnie do jej przyjaciół, po prostej linii przegadując co usłyszała w domu. Faki jest podwładną chłopaka swojej przyjaciółki. Chłopak nic jeszcze nie umie, co chwila świadomie lub nie zaniedbuje swoje obowiązki, Faki zbiera joby, więc przychodzi do domu i wyrzuca z siebie cała złośc nagromadzoną w ciągu dnia. A. leci na drugą stronę ogródka- do przyjaciółki i jej chłopaka i opowiada co myśli o nich Faki. Skutek? Faki i Szwagier mają ochotę wsadzi gości w paczkę do Polski i to jak najszybciej, ja kiwam główka zdumiona, jak to wszystko w naturze pozostaje w równowadze i tłumaczę Faki, jak to sprawa wygląda ze znajomymi Polakami, których emigranci (nie wiedzie czemu) spraszają na Wyspy, żeby uszczęśliwić/unieszczęśliwić na siłę.
Ilu z Was nacięło się już na znajomych, przyjaciół czy członków rodziny, którzy sprowadzeni do Uk okazali się wilkami w owczej skórze? Szybko dowiadujemy się od nich, że żadna łaska to nie była, śmierdzi nam w szafie, jemy za tłusto, nasi partnerzy to chamy, w domu mówili, że tak będzie, wyprowadzamy się na swoje i lepsze od waszego, oddaj mi swoje stanowisko pracy bo i tak cie wygryzę. Słyszałam o numerze gdzie współlokator przestawiał koledze budzik na godzinę do tyłu, żeby tamten notorycznie spóźniał się do pracy. Managerowi mył głowę, że kolega jest nieodpowiedni na to stanowisko i on bardzo chętnie, ależ owszem.
Już nie pytam czemu, taka nacja chyba.
Ale wynikiem tego co wyżej jest rozejm. Faki zrobiła źle ale wróciło jej i odbiło się kwasem z nawiązką. Teraz Faki odwiedza nas, żeby zazna chwili spokoju od gości panoszących się po domu, który dotąd był och oazą spokoju. Żeby dzieciak mógł pooglądać co chce. Żeby mogła się wygadać. A przy okazji popłakać i wyrzucić z siebie to na co czekałam 1,5 roku i co nie dawało mi spokoju a swędziało jak po końskiej musze. I jest dobrze.
***
Majek ma swoje pierwsze osiągnięcia na koncie- podnosi główkę samodzielnie i wygląda przy tym jak te pieski-zabawki na tylną szybę samochodu. Te, które kiwają łebkami na sprężynce. W trybie „Kiwaczka” rozgląda się po lampach, ścianach i obrazkach i płacze, kiedy w końcu zwiędnięte ręce odkładają ją do kocyka. Drugie osiągnięcie to wodzenie oczkami i główką za drugą osobą a trzecie… wzrost. Według tabel powinna mierzyc teraz ok. 54 cm. Tymczasem za pomocą miary krawieckiej i tabeli centylowej określiliśmy, że w tym tempie będzie miała 180 cm wzrostu kiedy dorośnie! W 5 tygodniu życia zamiast 54cm mierzy 59 i jest o milimetr od wypadnięcia z jakiejkolwiek normy. A wg. książeczki zdrowia- jeśli wzrost wypada powyżej lub poniżej ostatniej linii normy, należy poradzić się specjalisty. 😦
Moja naturalna powinność czyli karmienie piersią to kpina i aż szkoda pisać. RAZ przez 5 tygodni udało mi się ściągnąć pokarm na jeden posiłek a teraz sięgam dna- 15ml na dobę. Łyżka stołowa. Kurwa.
Dziecko mi się pędzi jak kurczak KFC na mleku z butelki a ja siedzę 45 minut i pompuję łyżkę stołową mleka.
Suseł jest zakochany w Majku jak kizior w słonince, moja Rodzicielka zaciera rączki bo wyjazd tuż tuż a ja cieszę się jak coś mi się przyśni. Bo to oznacza, że zasnęłam (hura) i śpię nadal (hura) i trwa to na tyle długo, żeby mój mózg zaczął odpoczywać (hura hura). Jeśli przy tak spokojnym ludku jak Majka niedosypiam to jak radzą sobie matki bliźniaków czy dzieci cierpiących na chroniczne kolki? Majek miała już co prawda kilka epizodów bóli i bólków kiszek ale po godzinie czy dwóch był spokój. Z pomocą Espumisanu, Gripe Water czy kąpieli razem z Mamą kiszki się uspakajały i Majka zabierała się do robienia bąbelków w wannie. Dupnych. 🙂
I to przez sen, bo robiąc wstyd innym dzieciom, Majka ma w zwyczaju zasypiać w czasie kąpieli.
Z innych zwyczajów- „pręzi się jak pręzinka” na ładną chwilę przed zapełnieniem pieluchy, więc kiedy już ją porozbieram i dobiorę się do Pampersa, akurat zaczyna uwalniać orkę. 😀 Oszczędza tym samym pieluchę ale ja muszę to łapać w papier i czekać na jeszcze. Sama słodycz.
Ma w zwyczaju brudzi każde ubranko chwilę po założeniu, zawsze na lewym rękawku, bo widać pjuki ładniej się prezentują jako insygnia tam i nigdzie indziej. Na koniec dnia- śliniak nie śliniak- łaszek idzie do prania bo staje się sztywny jak po krochmaleniu.
Ma w zwyczaju wypluwać smoka na chwilę przed zapadnięciem w sen, jak wiele dzieci, ale nie wolno jej go zabierać. Odgniecie sobie pół pyszczka leżąc na smoku, wepchnie w oko albo zdefasonuje nosek ale kiedy tylko jej go odsunę, budzi się i kwęka. A niech ma.
***
Oglądam filmy, znowu rysuję analogowo (tym razem Cyganki i Japonki) i szukam fan klubu Czesia. Tylko dla Czesia oglądam Włatców Móch i w końcu zrobię sobie dłuuugi plik z samymi tylko scenkami z moim idolem. Już tak kiedyś robiłam. Z Paulem Grossem z „Na południe” więc mam opanowane techniki montażu filmów z kategorii „Fatalne zauroczenie aktorem”. 😀
… moja pocieszka się pręzi, więc czas na mnie.
:*