Wspominałam Wam kiedyś, że kocham wkładać kij w mrowisko?
🙂
Aha, znacie mnie od lat!
No to będzie o Olimpiadzie.
-Olimpiada powinna być powodem do wstydu wszystkich cywilizowanych społeczeństw- powiedziała zadziornie Kokain.
-No co ty, duma narodowa, osiągnięcia, emocje, fair play… co ty mówisz, Kokain?
-To proste. Każdy sport uprawiany wyczynowo ma kilka celów i żaden z nich nie jest chwalebny. Po pierwsze- RYWALIZACJA. 10 000 osób zjeżdża się z rożnych zakątków świata, żeby przez 2 tygodnie obsesyjnie myśleć, skupiać się, dawać z siebie wszystko- żeby udowodnić sobie, koledze, drużynie i całemu światu- że jest się najlepsiejszym z najlepsiejszych. Jak pobiec szybciej i skoczyć wyżej, żeby być czempionem który przejdzie do historii? Jak zapisać się na kartach historii… o której 90% ludzi zapomni zaraz po zakończeniu zawodów a kolejne 5% nie dalej niż za miesiąc. Czy ktoś pamięta kto był Mistrzem Świata w piłce nożnej w 1995? Bez ściemy- kto pamięta kim był mistrz świata w miocie kulą w 1974 roku. Nikt nie pamięta? No to trochę bliżej? Z kim wygrała Hiszpania w tegorocznych Mistrzostwach Europy w piłce nożnej, prosze tu wyliczyć. aaaaaa…. pamięć ulotna jest jak ulotka, prawda? Ale Ego prężne i wrzeszczące wokół: JA NAJLEPSZY JAAA PATRZCIE JAKIE MAM OSIĄGI GDZIE MÓJ SZAMPAN MIERNOTY!?!
Ich życie to ciągła pogoń, każdy dzień precyzyjnie obmyślony i ograniczony do powtarzanie w kóło i w kółko tych samych czynności, ograniczanie swojego jestestwa do roli mechanicznie napędzanej zabawki. Kiedy sprężyna nie jest naciągnięta, psychika takiego człowieka kapcanieje bezpowrotnie.
I to żenujące współcelebrowanie na podium- Srebro i Brąz ZAWSZE czują się gorzej, mina miną, bohaterskie gesty swoją drogą a gardło ściska żal i obietnica, że następnym razem to JA i MOJE EGO staniemy piętro wyżej bo jego szampan jest słodszy niż ten tutaj.
Razem z pamięcią gaśnie sława sportowców i kiedy przestają być wyczynowcami, po latach ciężkiej pracy i wyrzeczeń… okazuje się, że są ludźmi zgorzkniałymi, schorowanymi, ze łzą w oku wspominający swoje osiągnięcia wzdychając do medali w gablotach i nie umieją znaleźć sobie miejsca w życiu. Nikt ich nie nauczył, że stanowią wartość samą w sobie, przez lata uwierzyli, że są tyle warci ile rozciągliwe są ich ścięgna, wytrzymałe mięśnie, pojemne płuca- sens ludzkiego życia sprowadzony do wydajności organizmu.
W biznesie pozostają Działacze. Działacz to taka maszynka do kręcenia pieniędzy. Sportowiec się kładzie, Działacz zaczyna kręcić korbą, wałkuje, wałkuje, drugą ręką odbiera smsy, pije kawę i zalicza konferencje prasowe, ze sportowca zostaje cienki wafel, który wrzuca się do kubełka i pod korbę podkłada się młodzika ze szkółki. I dalej kręci i kręci. Czasem jedną olimpiadę, czasem kilka… wytrzymałość sportowca jest ograniczona, Działacz może kręcić korbą do emerytury. Wtedy nazywa się Działaczem Zasłużonym i ma dożywotnią wejściówkę na wszystkie stadiony.
A na trybunach siedzi Kibic. To dopiero menda. Kibic kocha emocje Tu i Teraz, ma ograniczoną pamięć i leci na wszystko co brzmi jak sukces. Jakby dopingowanie mistrzowi świata stawiało ich na tym samym podium, czują się cudownie kiedy wygrywa ten, którego obstawiano od początku ale odwróci się zadem kiedy tylko ulubieniec nie trafi piłką do kosza czy zaliczy dupsko na lodzie.
-Zawsze mówiłem, że to cienias, gwiazdka jednego sezonu…
A Sportowiec polega na ludzkiej opinii jak na niczym innym. Kiedy przestają pisać w gazetach, trybuna buczy lub rzuca zgniłymi pomidorami- pod sportowcem kruszy się cienki lód.
Kibic kocha wydawać pieniądze których ma mało na gadżety, które pasą kieszenie Działaczy. Maskotki, czapeczki, kubeczki, szklaneczki, trochę uciechy dla mas w postaci Ceremonii Otwarcia, Ceremonia Zamknięcia już niewielu interesuje. Były emocje, teraz czas na kubełek.
A dyscypliny? Niełatwo czasami wyjść z pudełka i spojrzeć na własne opinie z perspektywy ale czy naprawdę poważnie sądzimy, że jest coś doniosłego w rzucie zaostrzonym kijem w trawnik? Albo, napełnianie dziury w ziemi wodą, do której wskakuje 10 facetów w gumowytch kondonkach na głowach, żeby mogli pływać tam i nazad? Albo miotanie żelaznym odważnikiem aż łapy wyrywa? Tarzanie się po plastikowej ceracie w spoconym uścisku innego faceta czy baby? Co jest doniosłego w bieganiu z wywalonym jęzorem i przeskakiwaniu przez patyki, które ktoś porozstawiał wszerz drogi? Czy bieganie z kawałkiem kijaszka w ręku, żeby oddać go czekającemu? Czy jak na to nie popatrzycie ne macie wrażenia, że taka impreza przypomina raczej cyrkową arenę, którą nawiasem też gardzę, z tych samych powodów tylko bardziej bo każą te wszystkie głupie rzeczy robić zwierzętom.
Czy ziemskie społeczeńswto jest naprawdę tak prymitywne i ograniczone, że bawią nas rozrywki z czasów gladiatorów? Serio? Szczerze?
Na Olimpijskie Kółka, mam nadzieję, że nie. I wyłączam telewizor.