Przyszła wiosna a wraz z nią jakaś ochota ja dzielenie się przemyśleniami. Może po prostu rzeczywistość wokół nas jest ostatnio tak rozjechana, że nawet Kokain włazi z nory, niucha wokół niespokojnie i zastanawia się skąd tak śmierdzi?
Polipatologia, oczywiście.
Ale po kolei.
Po decyzji w kwestii Brexitu, z dziury w ziemi wylazły jakieś dawno uśpione potwory. Albo nigdy wcześniej niewidziane monstra, sama nie wiem. Nagle ze świata, który dotąd, w jakim dziwnym młodocianym, naiwnym zwidzie wydawał się uporządkowany, na poziomie, nawet odrobine zalatujący profesjonalizmem, w ciągu niecałego roku przekształcił się w niezrozumiały, migający obrzydliwościami korowód absurdów i niedowierzań.
Wiem, że też tak macie.
Najpierw był Brexit i na własne uszy słyszane glosy, że Wielka Brytania jest tak silnym i bogatym krajem, że nie potrzebuje niczyjej pomocy i sama sobie poradzi. Tłumaczenia w owym czasie, że w nowoczesnej rzeczywistości kraje są jak tratwy na środku oceanu. Póki związane jednym sznurkiem, wymieniają się sucharami i wiosłami, poty jest szansa zobaczyć lad na horyzoncie. Ale jeśli jakaś tratwa postanowi przeciąć w nocy sznurek i radzić sobie na własne ryzyko, może się okażą, że na pokładzie zostanie tylko szalony kapitan, bezzębny majtek, jedno wiosło i otwieracz do konserw. Konserwy zostaną na innej tratwie.
Pomyślałam wtedy, że to taki chwilowy wybryk natury, potknięcie intelektualne, fenomen. Ale jak okazało się w ciągu kilku następnych miesięcy, głupota jak wirus Zika zaatakowała umysły i zatruła myśli ludzi w najważniejszych ostojach demokracji na świecie. Z niedowierzaniem obserwowałam jak Trump staje się prezydentem- zaprzeczeniem absolutnie wszystkim wartościom o jakie walczył amerykański naród ameryka ński od czasów wojny secesyjnej. Wybrano człowieka głupiego, próżnego, złego i zapatrzonego we własne odbicie jak w obraz. Jak ludzie mogli tak oślepnąć? Jak mogli sprzedać własne wartości, co się stało i kiedy? Jeszcze 20 lat temu przywiązywano uwagę do tego jaki krawat ma prezydent, czy żona uśmiecha się wystarczająco charytatywnie, czy palił trawkę na studiach, czy oprawki okularów nie wyglądają zbyt pretensjonalnie w przemowie do ludzi ubogich. Ile miał dziewczyn w liceum i czy któraś przypadkiem nie skończyła jako gwiazda porno? Nagle cały ten cyrk przestał istnieć- pojawił się gruby wieprz, z pomarańczową twarzą i tlenioną sieczką włosów, z podwójnym boczkiem pod brodą, w czerwonym krawacie, rozpiętej marynarce, który nie potrafi posługiwać się językiem angielskim, nie ma pojęcia o polityce, o biznesie też nie bardzo. I takiemu wielkokrotnemu bankrutowi, rasiście, szowiniście i oszołomowi z syndromem narcyza oddano we władanie USA, w pakiecie oddając mu również symboliczny czerwony guzik masowej destrukcji.
Właściwie można powiedzieć, ze przycisnął go tak szybko jak tylko usiadł w fotelu- obcina fundusze, blokuje granice, zaprzecza faktom naukowym, zamyka strony naukowe internetowe, pieprzy głupoty, o niczym nie ma pojęcia i zachowuje się jak obrażone dziecko lub gwiazda filmowa.
Skąd ja to znam?
Trump jest jednoosobowym uosobieniem wszystkiego tego czego nienawidzę w obecnej polskiej polityce. Tak jakby rozłożyć Trumpa na części pierwsze, na wszystkie te oślizgłe trybiki, rzucić je w powietrze i zobaczyć w co się ułożą po upadku. W Polsce, na tronach Pańskich zasiadają małe, skromne klony Trumpa- uosobienia kompletnego zdurnowacenia współczesnego społeczeństwa. Jeden jest głupi, inny bezczelny, inny chory psychicznie, kolejny zapatrzony w lustro, inny w Matkę Boską Lamentującą. I nie wiadomo co gorsze- strzelając do Trumpa można ustrzelić jedną kaczkę na kolację ale w Polsce trzeba by strzelić wielokrotnie, ze śrutówki z kośniętym celem, żeby mieć szansę ustrzelić chociaż połowę tego zrogowaciałego towarzystwa. A mnożą się w tempie zastraszającym i nie widać zapowiedzi poprawy. Pod tym względem ubolewam nad istnieniem Internetu. Lata temu, jakaś mądra głowa napisałaby sążnisty artykuł do gazety, naród miały co przeczytać i przemyśleć sprawy- byłoby o czym porozmawiać na klatce schodowej bo wszyscy przeczytaliby to samo. A w dzisiejszych czasach niestety wygląda na to, że pisać może każdy, o wszystkim a funkcją społeczeństwa jest w zasadzie czytanie tego, dzieleni się i komentowanie pod postami. Z jakiegoś powodu Facebooki Twitter stał się polityczną areną wrzawy i sporów politycznych na całym świecie oprócz Korei Północnej. Tam nadal strzelają w głowę za własne opinie.
A podczas gdy stojąc przy korytarzowej barierce, nie przyszłoby nam do głowy kopnąć sąsiadki i patrzeć jak turla się w dół po schodach za wyznawanie wiary PIS, tak w sieci można kopnąć w twarz właściwie każdego. I bez większych konsekwencji bo podczas gdy Ośrodki Ścigania zachowań ksenofobicznych i innych insektów może i miało jakiś sens dwa lata temu, dziś goni w piętkę, niezdolne do podawania do prokuratury każdego piewcy nienawiści jakiego spotka na swojej drodze. Kończy się papier na listy do Prokuratury, Prokuratura ma to w dupie i cierpi na naciski z góry, hejterzy robią swoje, naród skacze sobie do gardła, politycy dolewają benzyny do ognia i patrzą jak wysoko lecą iskry. PIS siedzi i w tym wszystkim piecze na kilkach swoje kiełbaski wyborcze i pogrąża kraj w chaosie.
Póki siedzieli cicho w swoim własnym kurwidołku samozadowolenia można było jeszcze mieć nadzieję, że niedługo, już za lat parę, skończy się ten koszmar. Ale ostatnie tygodnie dowodzą, że wężowisko się rozrasta i co poniektóre osobniki muszą po prostu wyleźć z gniazda. I jeżdżą po Europie, sieją słomę na prawo i lewo a mnie ludzie się pytają co się właściwie w tym naszym kraju dzieje?
Co mam powiedzieć? Że polski naród upadł na łeb ze sporej wysokości i ja się od tego odcinam czerwoną kreską?
Co mam powiedzieć? Że mamy zaczątki katolickiego faszyzmu? Że cofamy się na oczach świata w mroki średniowiecza a taki niby mądry naród stoi i patrzy jak robi się z nas idiotów?
Żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy z garnka i ocali życie. Żaba wsadzona do garnka pełnej zimnej wody, nie zauważy nawet, że temperatura wzrasta i da się ugotować żywcem. Tak Żydzi szli do gazu. Tak Polacy stoją i patrzą, jak odbiera się im ciężko wywalczoną wolność.
Nie, nie byłam na wyborach i nie, nie wstydzę się tego. Uznałam i nadal uważam, że nie w porządku jest iść na wybory i decydować o życiu i przyszłości kraju, w którym nie żyje już 11 lat. Nie znam realiów, nie czuję już tematu. Będąc latem w Polsce zdałam sobie sprawę, że nie tęsknię (kiedy tęsknię) za Polską, która jest tam cały czas, gdzieś na kanałem La Manche, cały czas taką samą. Polska zmieniła się tak bardzo pod moją nieobecność jak Wrocław od 2006 roku. Tęsknie za wspomnieniami, za miastem i krajem ze swojej pamięci, nie za miejscem, które jeszcze gdzieś istnieje. To świat w mojej pamięci, stanowi zasuszony kwiatek sentymentów.
Mieszkając u przyjaciół przez 2 tygodnie zrozumiałam, że ich problemy są już mi dalekie, rodzaj i skala ich i naszym problemów jest tak różna, że chodzenie na wybory beż świadomości tej różnicy byłoby po prostu bezczelnością. To dla mnie zaprzeczenie słów „Nic o nas bez nas”.
Ale podczas gdy normalni ludzie mają przemyślenia i moralne dylematy, nienormalni ludzie mają powyższą sentencję w dupie i decydują o przyszłości mojej i moich dzieci.
Nasza polityczna sytuacja jest jak kołderka w patchworki- każdy ma inny status. Dlatego, na wszelki wypadek, bez żenady i moralnych dylematów postanowiliśmy po prostu, że odetniemy się o Polski ostatecznie. Odkładamy już pieniądze na brytyjskie obywatelstwo dla mnie- póki jedno z nas będzie miało brytyjski paszporty, reszcie krzywda się nie stanie. Gaby dostanie swój brytyjski paszport automatycznie, Maja będzie bezpieczna z racji mojego paszportu. Suseł, póki nie odłożymy na drugi obywatelstwo będzie również. Rodzicielka może zawsze zostać na zasadzie gościa, bo nie będzie musiała się martwić o „utratę prawa do pracy” czy inne teoretyczne bzdety.
Nie wrócę do kraju. Nikt za mnie nie zadecyduje. Ci którzy będą musieli wrócić, będą kupować bilety lotnicze prosto na Okęcie- autobusem pod Sejm, z pochodniami i widłami. Bo chyba nikt z PISiorów nie zdaje sobie sprawy, że próbują zmusić 4 miliony obywateli do porzucenia szczęśliwego życia za granicą, utraty właściwie wszystkiego na co zapracowali i powrotu, do kraju który najpierw ich wypchnął „na obczyznę” nie dając możliwości godnego życia a teraz zabrał wszystko i każde zaczynać na nowo, od zera. To będzie 4 miliony bardzo, ale to bardzo wkurwionych ludzi.
Poczekamy zobaczymy. Suseł otworzył własną, jednoosobową firmę budowalno- dekoratorską i będziemy pakować kasę do słoja. Niecałe 1000 funtów i cały ten kram przestanie spędzać nam sen z powiek.
„I w przedpokoju, w półmroku
Gdzie lustro patrzy mi w twarz
Z koperty wypadł na podłogę
Żółty płatek głogu
Suchy płatek głogu
Kruchy płatek głogu”
[SM1]