A więc uzgodnione…SPODOBA WAM SIĘ!… albo nie. Bo będzie trochę inaczej.
Zadałam wczoraj przeglądarce pytanie o najlepszą platformę blogową, obadałam, pomacałam i mam. Na razie maluję ściany, urządzam, wybieram wycieraczki, więc bądźcie cierpliwi. Swego czasu otworzyłam bloga na Worpressie ale jego konstrukcja jest dla użytkownika Onetu jak Porshe do cepa. Nie żebym nie umiała ;), nie nie, po prostu za dużo bloga w blogu. A ja mam pisać anie klikać i się podniecać. Ten który wybrałam każe się naklikać tylko na początku ale kiedy tapety i czajnik są na miejscu, pozostaje tylko tworzyć. Dzieła. 🙂
Wracając do gorącego tematu odwołałam się dziś do tego co napisała czytelniczka Otręba (dziękuję) i rzeczywiście, znalazłam opinie w których lekarze uznają, że o ile wzrost i waga idą w parze, nie ma powodu do niepokojów. Są kiedy dziecko jest:
a) bardzo wysokie a waga w normie lub niższa- natura mogła pojechać po hormonach wzrostu
b) normalnego wzrostu ale otyłe- czyli kiedy mamy do czynienia z McDzieciakiem
c) niskie ale o normalnej wadze- ewentualna karłowatość
c) normalnego wzrostu ale z niedowagą- czyli zaburzenia trawienia i wchłaniania.
A skoro to już sobie wyjaśniliśmy, wspomnę tylko, że w ramach złego i szkodliwego żywienia na które Kokainka pozwala swojej biednej córci, zła Mama-Kokainka wprowadziła jakiś czas temu Koszyk Majki. Majka nie lubi czerwonego jak wiecie i bardzo trudno namówić ją na spróbowanie czegokolwiek z tej strony tęczy. A więc kupiłam koszyk wiklinowy z pokrywką, płaski ale szeroki i wsadzam do niego jabłka, pomarańcze, mandarynki, banana, paprykę w trzech kolorach itp. Maja wie, że koszyk jest jej, stoi na kredensie i kiedy chce może sobie otworzyć pokrywkę i wziąć co chce i nikt nie pokrzyczy. Na razie bawi się pomarańczowym wkładając owoce do wózka z lalą ale ostatnio zjadła dwa jabłka w jeden dzień i jedno w kolejnym dniu. Aż po ogryzek. Oczywiście nie omieszkała nam przypomnieć jak działają na nią jabłka i trzeba było wsadzić ją do wanny nie tylko z pieluchą ale w pełnym rynsztunku, czyli razem z koszulką i spodenkami.
Ale dwa dni temu odstawiła numer tysiąclecia. Kupilismy fotel do komputera. Taki managerski, czarny z wielkim oparciem bo jest w nim „akcja bujana” czyli rocking action i bujanie Maleńtasa łaczy miłe z pożytecznym. Ale Mai zw fotelu nie widać. Wypakowaliśmy sobotnie zakupy, wsadziliśmy ładuny w szafki, Maja w tym czasie dostała „Zaczarowany ołówek” na komputerze więc poszła i pozwoliła robić nam swoje bez prób pomocy z jej strony. W pewnym momencie przybiegła z zielonym ogórkiem w folii, którego przedtem wygarnęła z toreb i kazała sobie otworzyć bo folia nie smakowała jak mizeria. Przełamałam więc ogóra na pół, obrałam z folii i pewna, że co najwyżej poniumnia koniec i zostawi wróciłam do ładowania w póły. I nie było jej widać zza tego oparcia.
Jak już znacie Maję, co zrobiła? No? No? Oczywiście! Wpieprzyła całego zielonego ogórka był długi na 30 cm. Ze skórą. Folę wcisnęła między klawisze klawiatury i kiedy ją odwiedziłam przy „Ołówku” siedziała rozparta jak basza i bekało jej się latem i arbuzem.
W nocy umierałam ze strachu, że dostanie skrętu kiszek albo opjuka pokoik… kiedy weszłam poprzykrywać końcówki, spała w najlepsze a w powietrzu unosił się zapach ogórka zielonego szklarniowego minus folia.
Nasza Maja to nie potrafi trzymać diety, o nie.
Ach! I nowe słowa! MNÓSTWO!
-Japo!- jabłko
-Kjatki! – kwiatki
-Miauk!- kotek
-Ho ho śnie!- choinka
-Kochiam- bo tak mówią w piosence
-Ej, pać sie! Pać!- spójrz jaki numer, podziel ze mną podziw!
-Dziekuje-je-je…
-Pjosię- składając łapki razem jak myszka
-Jef!- lew straszny
-Jeś- jeż też straszny, szczególnie kiedy robi:
-Kuj!- czy wszystko co szpiczaste
-Kjedki- do rysowania ale częściej do gryzienia
-Tenca! – tęcza na niebie czyli:
-Nie-bo!
-Miś!
-Mysz!
-Uszy!, oraz:
-Juś!- kiedy dość tego dobrego.
a te wszystkie !! wykrzykniki!! bo Maja bardzo się entuzjazmuje i każde jej słowo zakończone jest wykrzyknikiem nawet wtedy kiedy mówi cichutko.
A Maleńtas je i śpi. Nie wiem na co zbiera siły ale to musi być nie lada przedsięwzięcie bo potrafi mi kimać po 17 godzin na dobę.
Szydłuję. Kokonki na zamówienie szydłem numer 15 i w godzinę Anatomii Grejki (oglądanej od początku, a co) zaczynam i kończę takiego kokona plus czapeczka.
Dziś wysłałam też pocztą pierwsze 6 paczek, podliczyłam i jestem szczęśliwa.
I cieszycie mnie Ludzie moje kochane. Tym pisaniem swoim…
Aha. A Suseł przyniósł nam do domu reklamę Rutinoskorbinu. Leży i dycha, ogląda swój ukochany film (Odyseję Kosmiczną 2001) i czuje że nadchodzi najgorsze. Najgorsze to będzie jak się wszyscy położymy na sofie z tym cholernym Rutinoskorbinem i zażyjemy go niezgodnie z zaleceniem lekarza….