Była Majka-Ulewajka, jest Gabryś-Mucha. On mnie ślini i oblewa na wpół strawionym mlekiem w proszku jakby był muchą! Poleje, poczeka, strawi, obliże. Ohyda. 🙂 Tetra mokra jak szmata, ja przebieram się jak wiktoriańska dama do obiadu- cztery razy dziennie. Nie mozna go wziąć na ramię przodem do siebie, bo wyciska mu się z brzuszka papu. Zero hamulców.
Kończymy puchę mleka dla dzieci „kolczastych” i spróbujemy wrócić do normalnego. W końcu za trzy tygodnie może spróbować pierwszego ryżu na mleku a tu taki wstyd- mleko łatwostrawne.
Maleńtas ma swoje „mniumnianie włosków” – łapie za swoją rzadką czuprynkę na czubku głowy i drapka. A rano ma podrapany czerep. I wygląda na to, że będzie „dzieckiem z kocykiem” bo nic go tak nie usypia jak szmatka w objęciach. Albo to kocyk, albo pieluszka albo słonik z doszytą szmatką od FakiJapi. Daj, pokaż łapkom, że przytulak jest a Maleńtas wtuli ryjek, zamknie oczka i tak znajduję go przy następnej butelce. Bo nadal śpi po 18 h na dobę.
***
Pokręciło mnie. Podniosłam Majka w przebieralni, żeby jej zmienić pieluchę- stuknęło, chrupnęło, AŁA! i koniec. Kokainka złożyła się jak nożyczki. To tyle w temacie podnoszenia dwu i pół latka.
Suseł zapodał „maść wujka z USA”, Rodzicielka okleiła części okołoschabowe KapsiPlastem, nałykałam się kodeiny i nie spałam całą noc. Ani tak, ani siak, wstaję jak w 10 miesiącu ciąży, jak się zegnę to już tak zostaję. Aż dostałam „niedzielę wolną” z okazji tego połamania. I kiedy ja unieruchomiona w fotelu, podparta poduchami i smierdząca maściami rozgrzewającymi, szalałam na ebayu zarabiając kroćki, Suseł umył gary, zrobił pranie, umył lodówkę, ugotował ziemniaki, grał z Maja w Farmę, dokarmiał Maleństwo… ja poproszę o taka kontuzję częściej.
***
Na ebayu zarobiłam 52 funty w 3 tygodnie. Ludzie, to jakaś chora impreza! Wystawiłam kokonki- poszły, poszedł kocyk, mam zamówienia na zabawki, kocyki z wymyślnymi ozdóbkami a do tego sprzedaję Majki łaszki jak jajka na targu! Codziennie latam na pocztę aż dziwnie popatruje na mnie poczciarka. Dostaję pytanie czy zaakceptuję płatność 99 pensów gotówką przy odbiorze osobistym? Jezu, nie, spuszczę ze schodów i naślę psy.
Na 12 sprzedaży aż 6 to Polki w UK, jedna Hiszpanka z Hiszpankowa, Jedna Szkotka, Irlandka, o dostawę pyta się Francuzka. Co, oni tam ubrań nie robią, że opłaca im się dać .99 pensów za sukienkę czy 1,70 za parę spodenek i dwa razy tyle za przesyłkę? Czy to osoby chore na agorafobię?
W ciągu tygodnia zrobiłam śliczną czapkę, parę kapciuszków dla dziewczynki, pięć kokonków, 50% kocyka na zamówienie, teraz zaczynam żyrafę. Po jednym, żeby sprawdzić jak spodoba się na ebayu. Powoli zaczynam zauważać nisze i wykorzystuję bezczelnie. Przejrzałam też swoje narzędzia szydełkowe i okazało się, że jestem szczęśliwą posiadaczką 14 szydełek o tak małych rozmiarach, że można nimi co najwyżej drapać mrówki pod pachami. Wystawiłam. W 20 minut do obserwowanych dodało je 6 osób.
A Suseł postanowił dorosnąć i bohatersko pozwolił mi wystawić swoje PS2. Przejrzeliśmy też DVD w spadku po Theresie oraz gry. Za wszystko Suseł kupi sobie wypasioną kartę graficzną, która w czasie rzeczywistym renderuje pryszcze na brodzie u bohaterów strzelanek. 42 cale poszły w niepamięć, bo Suseł przykleił tylko jendego plastra nikotynowego i stwierdził, że swędzi. Jestem twarda.
Grzebiąc się po innych kategoriach natrafiłam też dziś na coś bardzo obiecującego. Na Zamczysku mieliśmy dostęp do starych książek które nie zostały sprzedane na aukcji. Mam więc 70 letniego Kubusia Puchatka, 200 letnie Biblie, 100 letnią książkę kucharską… A ten Kubuś Puchatek, tylko że 10 lat starszy stoi w tej chwili na ebay za 1400 funtów? Czyżby Zamczysko okazało się żyłą złota? Bo mam tego sporo. No i Atlas geograficzny z 1892 roku, który w USA na jakiejś aukcji zszedł za 160 dolarów trzy lata temu.
***
-Pomoc mje!- czyli ratunku!
-Zimno!
-Ciaśko!
-Puś go/sie/mje!- w zależności od potrzeby
-Mjeko!
-Kapcie!
-Pingu!- to pingwin rzecz jasna
-Sio!
-Kjowa!
-Kok!- kot
-Pisjujace- „piciu ja chcę!”
-Japo-ko!- nowa wersja jabłka
-Pupa!- Mamo, wąchaj, pierdek!
… i KAŻDEGO dnia coś nowego.
I nadal pozostaje dla nas tajemnicą dlaczego „kamjenie” i „tenca” to słowa łatwiejsze dla Majki niż „pies”, „kot”, „dom”?
***
-Tsy, dwa… jus.- Maja właśnie stoi i patrzy na mikrofalkę w której kręci się mleko.- Mjekoooo!! Jus!
Czyli Maja dostała fory ale czas spać, czego i sobie życzę.