Północ Prawdy (Nowy Rok 2019-2020)

Zwykły wpis

-Nigdy nie czułam się bezpieczna w otoczeniu Grzesia. Wiecie, takie podświadome wrażenie zagrożenia jakie ma kobieta w ciemnej uliczce..- Hydra Trzygłowa siedziała i pierdoliła trzy po trzy.

Ta sama Hydra która wołała Grzesia na każdą okazję żeby wspólnie się powygłupiać. Ta sama która nigdy nie upomniała Grzesia za nic, która zawsze doradzała z troską w oku i autorytetem w kieszeni. Ta sama która chodziła z nim do pubów i klubów, siedziała wieczorami na transmisjach z szopki…. Ta sama, która roniła krokodyle łzy u podnóża schodów kiedy Grześ po raz ostatni dawał nam niedźwiedzie uściski.

Suka

Michaś nie podnosił głowy znad laptopa. Po Bożonarodzeniowej imprezie całkiem zamknął się w sobie. Na zewnątrz jednak był chłodny, profesjoanlny i skupiony na pracy. Otoczony mackami Hydry, na piętrze, widziany poza swoim biurkiem tylko i wyłącznie w towarzystwie Hydry. Na herbatę, z Hydrą, do McDonalda po lunch, z Hydrą, na przerwę na papierosa, z Hydrą. NIGDY sam. Pilnowała go naprawde dobrze.

Zak, juz po awanturze o reputacje Hydry, nadal nie odpuszczał. Już bez Kena ale przychodził do mnie i nieustannie zatrwuwał mi zycie pytaniami:

-Co tam się dzieje, bo ja nie rozumiem? To nie ten sam facet. Pod butem jak bura suka. Widziałaś go bez obstawy od kilku miesięcy? Nawet z pracy nie wychodzi sam! Wiedziałaś? Siedzą i rajdają aż Michaś nie powie że czas do domu- wtedy wstają wszystkie i chwytają za torebki. Póki on siedzi, siedzą i one. Jakaś paranoja. Kiedyś można było z nim konie kraść a teraz ledwo można z nim pogadać. Od czasu kiedy nie ma Grzesia zrobił się z niego podnóżek.

Wtedy wszedł Michaś, Hydra z tyłu rozdawała biednym dzieciom cukierki. Zak, na fali monologu kontynuował ale już do Michasia:

-Weź, co z tobą. Tak właśnie rozmawialiśmy…

-Rozmawiałeś, Zak…. nie ”rozmawialiśmy” – dodałam żeby woda w akwarium była czysta.

-…że się zrobiłeś strasznie sztywny. Suczka na posyłki, wiesz że cię tak teraz nazywają?

-A kto dokładnie tak mnie nazywa?- Michaś się obruszył.

-Ludzie.

-Jacy ludzie?

-E… kierowcy! – Zak złapał sie pnia przepływającego obok.

-Powiedz im żeby trzymali się swojego interesu, nie mojego. Ja trzymam się z dala od wszystkich i wszystkiego. Samotny żeglarz.

-Ta, widać! ‚A to a siamto!’ – Zak naśladował Hydrę

-A weź się odpierdol!

-Kto ma się odpierdolić?- Managerka dogoniła sytuację, oparła sie na ramieniu Michasia, nad moim biurkiem i zamachała rzęsami. Nikt nie skomentował. Zak zamienił sie w kamień, Michaś odeszedł zostawiając ją bez wsparcia ramienia. Stała i udawała zdziwioną. Ale uśmiech był całkiem szczery.

___

Managerka pisała do mnie często. Dopytywała się o samopoczucie, nawet zwierzała się, chociaż wtedy już nie uważałam że jej zwierzenia mają jakikolwiek inny cel niż tylko zwabienie mnie w jej sidła. Obserwowałam ją jak chomika w szklanej kuli. Jej ojciec, który też dla nas pracował, miał wiele prób samobójczych na koncie. Ona, ofiara, czuła sie odpowiedzialna za siebie i za siostrę i musiała szybko dorosnąć (chociaż o poziomie jej dojrzałości mogłabym spiewać sonety) i stać się jedyną dojrzałą osobą w domu. To jak uważała, spowodowało że miała depresję od młodego wieku i tylko wsparcie Przyjaciół dawało jej ukojenie. Czyli Hydry. Co nie zmieniło faktu że wiele razy przyznawała jak bardzo uczyniła koszmar z życia Sian będąc wredną suką dla własnej siostry. Jak bardzo chciała już mieć dziecko ale jej Mąż nadal poświęcony karierze kazał jej czekać…. Bardzo chciała nawiązać głębszą-płytką znajomość, której ja się jednak opierałam. Słuchałam ale bez emocji. Bo każda rozmowa kończyła sie na próbach wyciągnięcia ze mnie czy jeszcze coś jest między mną a Michasiem. Czułam przez skórę, że prowadziła takie same rozmowy z nim. Czy rozmawiamy, czy piszemy, czy widzieliśmy sie poza pracą od października? Totalna inwigilacja. Nawet gdyby, żadne z nas by się do tego nie przyznało.

A może pytała bo została o to poproszona? Pewnie nigdy sie nie dowiem. Raz tylko powiedziała że Michaś rzadko mówi o mnie (czyli jednak rozmowy były prowadzone) ale powiedział tylko że dałby wszystko żeby widzieć mnie szczęśliwą.

Jakby to mogło mi w czymś pomóc.

I przyszedł Nowy Rok


-Nowy Rok to prosze Jaśnie Panienki czas magiczny! – wtrąciła Żona Karczmarza rąbiąc jakieś poły mięcha wielkim toporem wyjętym zza lady. -Czas końca i czas początku!

-I okazał się dokładnie taki.

___________

Święta mineły na rozmyślaniach. Gdzieś pomiędzy Wigilią z Nowym Rokiem, w ciszy najdłuższych nocy roku były takie momenty, że tylko You Tube ratował mnie przed wyjściem z domu o 4 nad ranem żeby iść przed siebie i zamarznąć w pół kroku. Grupa czatowała od czasu do czasu nowinki z domów, a to kto gdzie był i co robił w Święta, a to kto pił i co? Rodzice Michasia mieli wyjechać na Święta do Europy i miał spędzić ten czas z bratem powsinogą. Michaś miał dwóch braci- starszego (podjerzewałam że przyrodniego) i średnego, który wypełnił juz społeczny obowiązek- miał żonę i córkę, w tym czasie w wieku Mai i był bardzo przez rodziców akceptowany. Brat powsinoga nie bardzo. Michaś stwierdził, że to wariat ale pozytywny i Święta będą na pewno zabawne.

Kiedyś, dawno temu wysłałam Michasiowi swoje zdjęcie z czasu kiedy miałam 7 lat. Śliczna blond laleczka stojąca w drzwiach domu wczasowego w Jaszowcu. To na dowód jak białe były moje włosy kiedy byłam mała. Nie chciał wierzyć. Przyznał, że tez był blondynem kiedy był mały ale nigdy aż tak i włosy mu ściemniały dość wcześnie. Nie miał dowodu fotograficznego pod ręką ale miałam mu uwierzyć na słowo.

I z tego powodu poszedł w Święta do piwnicy i znalazł swoje, oprawione w ramkę w kształcie gwiazdy zdjęcie z czasu kiedy miał może 2, może 3 latka. Ciemno blond główka pochylała sie nad kartonem z prezentem większym niż on sam. Ręka ojca otwierała pudło z jednej strony, ręka starszego brata z drugiej a Michaś, z wyrazem zdumienia na buzi jaki tylko dziecko może wyrazić zaglądał w pudło. Poszedł i znalazł fotografię, jako dowód swoich słów z rozmowy sprzed 5 miesięcy. Nie wysłał zdjęcia mi ale na czat. Z podpisem ‚Na wypadek gdyby ktoś nie wierzył że byłem kiedyś blondynem’. Wiadomość dla mnie, inni ją olali.

Na wypadek gdybym myślała, że zapomniał, albo że nie myśli. Myślał. Na odległość. W ciszy nocy otwierał swoją skrzynię tajemną, ze skrzyni wyciągał mnie. A potem chował, zawiniętą w szmatki i zamykał krzynię na głucho.

I przyszła Wigilia Nowego Roku. Nawet nie spędzona w NOTcie (Nocne Oglądanie Telewizji) bo to była moda lat 80tych. Od lat już Dzieciusie ogładały fajerwerki na BBC z Londynu, piły sztucznego szmapana, kończyły chrupki i paluszki i o 00:45 miały być w łóżkach. Tymczasem tamtego wieczora, rozległ sie dzwonek telefonu. Kuba.

Była może 20:00. Spędzilismy na telefonie 4 godziny.

Kuba był wstawiony już o 20:00. Leżał na podłodze we własnym pokoju, zmarnowany, przegrany 35cio latek, alkoholik, bez nadziei na lepsze życie, bardzo inteligentny, brzydki, wielki, niekształtny, włochaty jak małpa. Jakaś go kiedyś chciała ale nie chciała co wieczór chodzić spać z butelką więc sie pożegnała. Pracował w szkole, w IT. Rzucił pracę i zaciągnął sie na statek turystyczny. Tam, w załodze, jako specialista od internetu żeglował przez ładnych parę lat po wszystkich możliwych portach świata. Nie widział prawie żadnego bo kiedy tylko dokowali, zapijał sie na śmierć w kajucie i tak spędzał każdą wolną chwilę. W końcu ‚zobaczył’ wszystkie porty świata i zadokował u rodziców we własnej sypialni z czasów dzieciństwa. Tam zapijał juz wszystko- siebie, rodziców, beznadziejną egzystencję. Miał szczęście mieć Kena za managera bo przynajmniej utrzymywał pracę. Jeśli nie przychodził do pracy dłużej niż 3 dni, Ken wpisywał mu obecność i płacił bez zbędnych pytań. Kuba zbierał sie do kupy i wracał do pracy jak gdyby nigdy nic. Epizod latem kiedy już mu szwy nie trzymały skoczył się 3 miesięcznym odwykiem. W tym czasie bezpośrednim przełożonym Kuby był Michaś ale i on cenił sobie Kubę i ukrywał jego nałogi przed całym światem.

Kuba, w rozmowie o Magazynie szybko zauważył, że się zmieniłam. Jako jedyny nie był w Magazynie w październiku i pamietał tylko że byliśmy na piwie, w pubie z barkami na rzece w lipcu i potem ‚byłam bardzo szczęśliwa”. Taka mnie zapamiętał. Niedługo potem poszedł w tany i skończyło się na odwyku. Kiedy wrócił, nic nie przypominało miejsca kóre opuścił. Ja byłam o połowę chudsza, smutna, wycofana, nieskora do zabawy. Już nie chodziłam do Klatki, Klatka nie przychodziła do Biura. Michaś był nie ten sam. Z radosnego człowieka na widok którego wszyscy sie usmiechali został cień. Kilka razy złapał Michasia na siedzeniu przed komputerem bez celu, z telefonem w ręku, godzinami przewijającym FB Messengera bez wysyłania żadnej wiadomości. Czasem siedział w Klatce cały dzień bez celu, nie odpowiadał na maile, chociaż spędzał godziny przed komputerem, odrzucał połączenia….Rzadko się uśmiechał, potem wyprowadził się do biura na piętrze i Kubie bardzo brakowało jego obecności.

W ten sposób Kuba skierował rozmowę na mnie. Spytał otwarcie czy miałam cos wspólnego z tą przedziwną przemianą? Zaprzeczyłam na co Kuba zaśmiał się pijanym śmiechem i otworzył kolejne piwo… Zaprzeczyłam bo nie miałam ochoty tłumaczyć przeszłości kolejnej osobie ryzykując, że po raz kolejny spotkam się z serią porad rodem z magazynów dla nastolatków. W końcu nie było po co zaprzeczać. Wiedział wszystko. I wiele więcej. To ‚wiele więcej’ rozłożyło mnie na łopatki.

Pamiętacie Ex Michasia, która zniknęła i tajemniczo wróciła żeby szantażować emocjonalnie o wparcie finansowe?

Wszystko co Michaś mi powiedział na jej temat było prawdą ale pominął jeden, szczególnie istotny fakt. Kuba opowiedział mi historię którą już znałam ale z pikantnym twistem. Ex Michasia po prawdzie spędzała dużo czasu poza domem i często wynikały z tego domowe kłótnie- ile czasu można przebywać w towarzystwie przyjaciółki zanim chłopak zacznie zadawać kłopotliwe pytania? W końcu Michaś zadał owo kłopotliwe pytanie o to czy Ex go zdradza i czy jest ktoś inny na co Ex się zawahała i wyszło szydło z worka. Ex bowiem była w lesbijskim związku ze swoją Psiapsiółką od dobrego pół roku. Ex tak nudziła się w swoim poukładnym życiu że aż odkryła w sobie pokłady uczucia do swojej przyjaciółki.

Dla Michasia to był koniec wielu rzeczy. Zaufania, pewności siebie, własnej męskiej tożsamości. Kuba, z perspektywy faceta miał w to szczególny wgląd, bo jak można dalej żyć ze sobą wiedząc, że twoja dziewczyna tak bardzo była niezadowolona z twoich męskich możliwości że postanowiła zostać lesbijką? Nie zgodziłam się bo to argument równie bezsensowny jak to kiedy dziecko w wieku 6 lat mysli że zrobiło coś złego i dlatego mamusia i tatuś się rozwodzą. Dziecko nie widzi że coś wisiało w powietrzu od lat ale ponieważ świat dziecka jest nadal mocno ograniczony do środowiska ‚ja i rodzice’ że tłumaczy sobie rozwód jako wynik ‚robienia czegoś nie tak’. I tak Michaś ubzdurał sobie że Ex została lesbijką z jego winy. Bo nie był wystarczająco dobry. W ogóle i w szczególe. NIe wystarczająco dobry, kochający, dbający…. Chodząca porażka.

I przestała wracać do domu. A on został sam ze swoim poczuciem beznadziejności, gdzie wszędzie dookoła, a przede wszystkim w lustrze widział chodzącą porażkę faceta. Przyzwyczaił się, pogodził się z tym, z odejściem Ex i z tym że teraz jest sam. I pojawiłam się ja. I powiedziałam mu że jest wszystkim czego mogłabym chcieć od życia. Kiedy wróciła Ex, zaproponowała my trójkąt, nie po prostu wyjazd do Edynburga. Dlatego rzucił telefonem o ścianę.

-Powiedziałam mu że jest ideałem w każdym calu. W tym jaki jest, kim jest, jak wygląda. Na dobre i na złe, wtedy kiedy powiedziałam że dam mu czas bo nikt nie zasługuje na to bardziej niż on…

-A on wziął to wszystko i porównał z tym co na swój temat myślał… i nie uwierzył. Powiedział Grzesiowi, że takie kobiety jak ty nie potrzebują takich facetów jak on.

Razem z Kubą próbowali ale zamknął się w skorupie. Potem Grześ wysadził się w powietrze a w Kubie zabrakło pomysłów jak z nim rozmawiać.

Dochodziła północ, zabrakło paluszków. Kuba przesiadł sie na whiskey. Nazwał Hydrę przekurwą bo najwyraźniej karmiła się dramą i dokładała ognia do pieca próbując nas od siebie oddalić. Miał obstawę 24h na dobę żeby tylko nie dopuścić nas do rozmowy. Jedyne okazje na które nie miała wpływu były po pracy. Więc węszyła, pytała czy rozmawiamy, czy coś jeszcze zostało… Był poza kręgiem ludzi którzy dobrze mu życzyli. Nie wolno mu było się ‚poniżać’ do poziomu zwyłych pracowników i coraz więcej osób widziało to jako jego wadę. Że się wywyższa, ignoruje Minionki i pewnie trzyma nam figę w kieszeni. Okazało się że chłopaki w Magazynie przestali się do niego odzywać i nazywali go ‚suką Hydry’. Suką na posyłki.

Kuba bełkotał. Było mu nas żal. Odbijało mu się bardzo, czasami ucinał sobie drzemkę z telefonem w ręku. Stwierdził że jak nam nie wyjdzie to on się ze mną ożeni.

-Będziemy trzymać nasze sztuczne szczęki w jednej szklance. Co ty na to?

Po powrocie do Magazynu po Nowym Roku niewiele pamietał z naszej rozmowy. Na szczęście zapomniał o tych szczękach. Zapomniał że opowiedział mi o swoich lekach a ja mu o swoich. O tym jakie dawki bierzemy, żeby móc wstać rano z łóżka i zarobić na chleb. On się doprawiał alkoholem, ja rozpaczą.

______

-To ci dopiero historyja… Jak już myślę, że słyszałem wszystko…- zasępił się Bezzębny Rycerz. – to się jakoś kończy?

-Ludzkie skurwysyństwo? -spytała Kokain- Dopiero się zaczyna. Baśń Tysiąca i Jednej Nocy….

_____

Dodaj komentarz